Tegoroczną majówkę spędziliśmy na objazdówce po Słowenii razem z przyjaciółmi oraz dwoma psiakami – naszym Taco oraz ich Bellą. Ten niewielki, nieco ponad dwumilionowy kraj to prawdziwa perełka centralnej Europy. I nie tylko! Liczne wodospady, bajkowe jeziora i rzeki o szmaragdowym kolorze, widowiskowe jaskinie oraz Alpy Julijskie sprawią, że każdy miłośnik natury pokocha Słowenię całym sercem. Jeśli do listy atrakcji dodamy dostęp do Adriatyku i urocze miasteczka z brukowanymi, wąskimi uliczkami wyczuwam jeszcze większą liczbę osób zafascynowanych tym państwem. Poniższy tekst odpowiada na pytanie „Słowenia – co warto zobaczyć w trakcie 4/5/6-dniowego pobytu?”. Jednak na wstępie zaznaczę: jeśli macie więcej czasu na urlop, warto przeznaczyć go na Słowenię. Spokojnie można tu spędzić tydzień albo dwa i nacieszyć się zjawiskowymi widokami!
SŁOWENIA – DZIEŃ 0
Wyjechaliśmy z Katowic w piątek wczesnym popołudniem. Naszym celem było Villach, ponieważ stamtąd zgarnialiśmy Damiana w sobotę rano (dojeżdżał do nas ze Szwajcarii). Podróż minęła nam szybko (trwała około 8h), przyjemnie i bezkorkowo. Spaliśmy w apartamencie Ferienwohnung Anita na obrzeżach miasta, który szczerze polecamy (atrakcyjna cena, dużo miejsca, dobrze wyposażona kuchnia).
SŁOWENIA – DZIEŃ I
Podróż po Słowenii zaczęliśmy od wizyty w kompleksie skoczni narciarskich w dolinie Planica, z której najsłynniejsza jest mamucia skocznia Letalnica. To największa skocznia narciarska świata pod względem rozmiaru (wspólnie z Vikersundbakken w Norwegii) – HS to 240 metry.
Następnie zatrzymaliśmy się w pobliżu przepięknego, turkusowego jeziorka w rezerwacie przyrody Zelenci. To tu bierze swój początek rzeka Sawa.
Kolejnym przystankiem były wodospady Martuljški slap I i Martuljški slap II. Ze względu na psiaki poprzestaliśmy na dojściu do pierwszego z nich (drugi odpuściliśmy ze względu na sporą ilość schodów). Cały trekking zajął nam około 2h.
Ostatnią atrakcją tego dnia było cudne jezioro Bled. Najpierw wszamaliśmy słynne kremówki (Kremna Rezina to deser wymyślony w 1953 roku w cukierni Hotelu Park; ma wymiary 7x7cm, składa się z warstwy ciasta francuskiego wypełnionego wanilią i słodką śmietaną; jest naprawdę smaczny – ponoć do dziś lokalni cukiernicy stosują oryginalną, niezmienioną recepturę). Później wypożyczyliśmy łódkę, by dopłynąć na wysepkę znajdującą się na środku jeziora. Wisienką na torcie był krótki spacer na punkt widokowy Ojstrica o zachodzie słońca.
SŁOWENIA – DZIEŃ II
Drugi dzień rozpoczęliśmy od wizyty nad Jeziorem Bohinj. Jest dziksze i nieco mniej popularne, niż słynne Jezioro Bled, ale równie piękne! Polecamy spacer do punktu widokowego nad barem Pod Skalco oraz przynajmniej częściowe obejście jeziora (cała trasa wokół ma 12km). Widoki, nawet w pochmurny dzień, były powalające!
Następnie udaliśmy się do słynnego wodospadu Savica (bilet dla dorosłych kosztował 3 EUR). Po około 20-minutowym podejściu ujrzeliśmy wodogrzmot podzielony na dwie części: 78 i 25-metrową. Wodospad i cała okolica robią wrażenie, ale zgodnie stwierdziliśmy, że wolimy mniej popularne, a tym samym mniej zatłoczone, miejsca.
Pewnie dlatego tak bardzo spodobało nam się w Wąwozie Mostnica! Cudne widoki, krystalicznie czysta woda i pustki na szlakach. Wielka szkoda, że po kilkudziesięciu minutach złapała nas burza i nie zobaczyliśmy całego wąwozu. Z drugiej strony, dzięki temu trafiliśmy do schroniska Planinska koca na Vojah, w której zjedliśmy przepyszną zupę grzybową, kapuśniak i ciacha. Polecamy!
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się ponownie przy Jeziorze Bohinj i poszliśmy na przemiły spacer. Psiaki zaliczyły kąpiel i się wybiegały, a my zrobiliśmy duuuużo zdjęć przy “ławeczkach widokowych” (Słoweńcy są mistrzami stawiania ławeczek w klimatycznych miejscówkach!).
SŁOWENIA – DZIEŃ III
Po 2 nocach spędzonych w miejsowości Bohinjska Bistrica ruszyliśmy w drogę przez Alpy Julijskie. Planowaliśmy wejść na szczyt Slemenova Spica, ale zimowy klimat i beznadziejna widoczność sprawiły, że odpuściliśmy. Na szczęście po drugiej stronie przełęczy pogoda się rozpogodziła i dalsza część dnia była przepiękna!
Nie wiedzieliśmy, w którym miejscu Dolina Soczy będzie najpiękniejsza. Ostatecznie zdecydowaliśmy, że zaparkujemy w miasteczku Trenta i zrobimy małą pętelkę. Wycieczka zajęła nam 2 godziny (z przerwą na piwko), a po drodze minęliśmy mosty, wodospad i punkt widokowy na Triglav – najwyższy szczyt Słowenii (2864 metry n.p.m.).
Sama Dolina Soczy zrobiła na nas ogromne wrażenie – rzeka jest krystalicznie czysta i ma cudny, szmaragdowy kolor. Kiedyś z przyjemnością tam wrócimy chociażby na rafting (znajomi byli i bardzo polecają)!
Lunch zjedliśmy z widokiem na wodospad Boka (najwyższy w Słowenii – ma 136 metrów wysokości). Na wodospady Kozjak nie starczyło nam już czasu (zresztą lepiej przyjechać tam przed południem, kiedy słońce oświetla strumień wody). Kolejny powód, żeby wrócić w tamte rejony!
Popołudniu dotarliśmy do wąwozu Tolmin. Rzeka Tolminka ma równie piękny kolor, jak Socza – turkusowo-szmaragdowy. Poza nami było bardzo mało turystów – momentami mieliśmy cały wąwóz tylko dla siebie! Bardzo podobało nam się to miejsce, chociaż sam szlak jest dość krótki (szlak ma 2 kilometry długości i spokojnie da się go obejść w około 1,5h dając sobie czas na zdjęcia i podziwianie widoków). Po wycieczce udaliśmy się do restauracji Okrepčevalnica Tolminska Korita i zamówiliśmy smażony ser z frytkami – wersja dziecięca okazała się naprawdę duża i smaczna. Najedzeni i szczęśliwi ruszyliśmy w stronę wybrzeża – dokładniej do uroczej mieściny Korte.
SŁOWENIA – DZIEŃ IV
Dzień zaczęliśmy od śniadania z mistrzowskim widokiem na okolicę. Słońce, piękna zieleń, winnice i klimatyczne miasteczka w oddali sprawiły, że zwyczajna jajecznica smakowała nadzwyczajnie.
Po śniadaniu ruszyliśmy do Piranu. Miasteczko architekturą przypomina włoską Wenecję. Spaceruje się po nim baaardzo przyjemnie. Warto “zgubić się” między kolorowymi kamieniczkami i podejść pod kościół St. George, żeby zobaczyć całe stare miasto z góry – ponoć najlepszy widok jest z wieży kościoła (my na nią nie weszliśmy, bo zasiedzieliśmy się na niedobrym Aperolu i musieliśmy pędzić do samochodu – parkingi w Piranie i ogólnie całej Słowenii są drogie, więc nie chcieliśmy rozpoczynać kolejnej godziny).
Następnym punktem tego dnia był 2-godzinny spacer po parku Strunjan. Jego główną atrakcją jest Klif Strunjański o wysokości 80 metrów! Można podziwiać go zarówno z dołu, jak i z góry (polecamy zrobić swego rodzaju kółko tj. iść z parkingu górną ścieżką, a wracać dołem [plażą] – uwaga na umierające meduzy). Po parku oprowadzał nas lokalny przewodnik Berni, także przez chwilę byliśmy “właścicielami” trzech psiaków.
Popołudniu dotarliśmy do Izoli – miasto jest nieco większe, niż Piran (ok. 11500 mieszkańców w porównaniu do 3700). To również największy port jachtowy w Słowenii. Zjedliśmy tam przepyszne lody (knajpka Slascicarna Pasticceria Jadran) oraz owoce morza (restauracja Gostilna Sidro, Vladimir Godina).
SŁOWENIA – DZIEŃ V
Ostatniego dnia wybraliśmy się do słynnych Jaskiń Szkocjańskich, które zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w 1986 roku. Jest to zespół jaskiń krasowych, które liczą nieco ponad 6 kilometrów długości (szlak turystyczny ma 3 kilometry), 234 metrów głębokości, a w najwyższym punkcie mierzą aż 435 metrów! Poza ogromem stalagmitów, stalaktytów i stalagnatów w jaskiniach znajduje się największy w Europie podziemny kanion, przez który przepływa rzeka! Całość naprawdę robi spektakularne wrażenie.
Warto dodać, że w jaskiniach panuje delikatny półmrok – formacje skalne oraz ścieżka są podświetlone, ale delikatnym, jednolitym kolorem (w przeciwieństwie do Jaskini Postojnej). Można poczuć się jak krasnolud we Władcy Pierścieni albo Hobbicie! 😉
Spędziliśmy w podziemiach niecałe 1,5 godziny (ten odcinek zwiedza się w grupie z przewodnikiem). Następnie mogliśmy wrócić 3 różnymi trasami – najkrótszą, bezpośrednio na parking, 20-minutową (małe kółko po okolicy) oraz 40-minutową. UWAGA: w jaskiniach Szkocjańskich nie można robić zdjęć.
Po 5 dniach spędzonych w Słowenii zgodnie stwierdziliśmy, że z przyjemnością zostalibyśmy w tym kraju na co najmniej 5 kolejnych dni! Słowenia ma wiele do zaoferowania, różnorodność atrakcji zadowoli każdego, nawet wybrednego turystę, a natura zachwyci! Z przyjemnością tam wrócimy jeszcze niejeden raz!
PS. Raz jeszcze dziękuję naszym przyjaciołom za ogromną pomoc w organizacji tej super majówki!
SŁOWENIA – INFORMACJE PRAKTYCZNE
W Słowenii byliśmy w trakcie majówki 2022 roku.
- nocleg dla 3 osób w Villach w apartamencie Ferienwohnung Anita – 65 EUR za dobę,
- parkingi – 1,5-5 EUR za godzinę (najdrożej było w Piranie),
- pyszna kremówka i kieliszek wina w słynnym Hotel Park – 6,50 EUR,
- wypożyczenie łódki na jeziorze Bled (w Grand Hotel) – 10 EUR za godzinę,
- wstęp do wodospadów Savica – 3 EUR,
- wąwóz Mostnica – 3 EUR,
- pyszna grzybowa w schronisku w wąwozie Mostnica – 4,80 EUR,
- wąwóz Tolmin – 8 EUR,
- apartament dla 4 osób w Bohinjska Bistrica (kilka minut samochodem od jeziora Bohinj, 2 osobne sypialnie – dość małe, ale wyposażenie i czystość jak najbardziej w porządku) – Apartments Green Paradise – 83 EUR za dobę,
- apartament dla 4 osób w Korte (15 min samochodem od Piranu, duże sypialnie, powitalny szampan i przekąski, super właściciel) – Apartament Hrvatin – 100 EUR za dobę (plus 5 EUR za pieska za dobę),
- Jaskinie Szkocjańskie – cena zależy od sezonu, my płaciliśmy 22 EUR – szczegółowe informacje dotyczące biletów oraz rodzajów wycieczek znajdziecie na oficjalnej stronie,
- UWAGA: dostępność noclegów w Słowenii jest ograniczona, a jeśli podróżujecie z psami jest jeszcze trudniej (warto szukać poza Bookingiem np. na Google Maps albo po prostu rezerwować noclegi ze sporym wyprzedzeniem).