Piękna, zielona portugalska wyspa na Oceanie Atlantyckim. Nie bez powodu nazywana jest krainą wiecznej wiosny – tutaj kwiaty kwitną cały rok. Jeśli planujecie odwiedzić to piękne miejsce z pewnością w Waszej głowie pojawiły się pytania: Madera – co warto zobaczyć? Co robić tam przez tydzień albo dłużej? Osobiście uważam, że 7 dni na Maderze to zdecydowanie za mało. Jeśli teraz miałabym decydować poleciałabym tam na 10-14 dni. Z przyjemnością tam kiedyś wrócę, a tymczasem podrzucam Wam gotowy plan podróży na 7 dni.
WAŻNE: my mieszkaliśmy koło miejscowości Santana, ale większość turystów wybiera za bazę wypadową Funchal i to faktycznie bardzo dobry pomysł. Inna, całkiem sensowna opcja to spędzenie 3-4 nocy na wschodzie (np. w Funchal albo Machico) i pozostałych 3-4 nocy na zachodzie wyspy (np. w Porto Moniz albo Calheta).
Drogi w większości są bardzo dobrze utrzymane, niekiedy wąskie, ale poradzi sobie na nich każdy kierowca o niezłych umiejętnościach. Poniższy plan jest dostosowany do osób, które decydują się na wynajem samochodu, co szczerze rekomenduję. Oczywiście autobusy kursują, Bolt również jest dostępny, można też jeździć autostopem, ale wtedy podróżowanie po Maderze znacznie się wydłuża i mamy mniejszą elastyczność w przypadku np. złej pogody po jednej stronie wyspy.
Madera – co warto zobaczyć w ciągu 7 dni podróży?
DZIEŃ I – zachód wyspy (São Vicente, wodospad Veu da Noiva, Seixal, Ilheu da Ribeira da Janela, Porto Moniz, Achadas da Cruz, Garganta Funda, Farol da Ponta do Pargo)
Pierwszego dnia proponuję skupić się na zachodzie wyspy. Najlepiej zacząć od spaceru po São Vicente – uroczej miejscowości, w której mieści się m.in. kościół o tej samej nazwie. Można również podejść do kościółka Capelinha znajdującego się na wzgórzu, z którego roztacza się piękny widok na całą okolicę.
Następny przystanek to wodospad Véu da Noiva („Welon Panny Młodej”). Droga pod sam wodogrzmot jest zamknięta (stan na wrzesień 2022), ale z daleka również prezentuje się bardzo ładnie. Według legendy, w tym miejscu spadł welon panny młodej, która poślubiła swojego wybranka wbrew woli swoich rodziców.
Kolejne miejsce warte odwiedzenia to Seixal – polecam spędzić trochę czasu zarówno na czarnej plaży, jak i przy naturalnych źródłach. Zaznaczam obie atrakcje na mapie, bo Piscinas Naturais są w nieco innym miejscu, niż plaża (my odkryliśmy je kilka dni później).
W drodze z Seixal do Porto Moniz można zatrzymać się przy punkcie widokowym na wielką skałę o ciekawym kształcie – Ilheu da Ribeira da Janela. W samym Porto Moniz znajdują się dwa akweny z naturalnymi basenami – płatne i bezpłatne. My byliśmy w bezpłatnym i bardzo nam się podobało. Polecamy również knajpkę Conchinha z pysznymi bułami z mięsem, jajkiem i dodatkami prego a conchinha.
Madera słynie z kolejek linowych. Teleférico das Achadas da Cruz to najbardziej stroma z nich (w całej Europie!). Ma 600 metrów długości, znajduje się na wysokości 451 metrów, a nachylenie to aż 98 procent! Sama jazda trwa ok. 5 minut. Na dole mieści się wioska Calhau das Achadas (można wynająć jeden z kilku domków, co może być niebywałym przeżyciem, bo w samej wiosce na stałe już nikt nie mieszka) i malownicza promenada wzdłuż oceanu. Warto przeznaczyć na całość 1-2h (my dość długo staliśmy w kolejce szczególnie w drodze powrotnej).
Jedną z ostatnich atrakcji jest wodospad Garganta Funda. Prowadzi do niego krótki szlak (ok. 10 min spacerkiem), ale UWAGA – wodospad nie zawsze „działa”. We wrześniu wody praktycznie nie było i mogliśmy tylko wyobrazić sobie wodogrzmot, który widzieliśmy na zdjęciach zrobionych wiosną.
Zachód słońca proponuję obejrzeć przy latarni morskiej Farol da Ponta do Pargo. Przepiękny spektakl, słońce zachodzące prosto do oceanu i latarnia na skarpie z 1922 roku.
DZIEŃ II – Levada do Moinho i Levada Nova, Cascada dos Anjos, Calheta Beach
Na Maderze znajduje się około 200 lewad (rodzaj kanału irygacyjnego typowy dla tej wyspy). Przemierzyliśmy kilka z nich, a Levada do Moinho oraz Levada Nova zostały naszymi faworytami. Cała trasa ma ok. 9 km i zajęła nam 3 godziny (szliśmy bez pośpiechu, robiliśmy zdjęcia i cieszyliśmy się widokami).
Wędrówkę najlepiej rozpocząć przy kościele da Lombada. Sama trasa jest bardzo dobrze przygotowana (jeśli wcześniej nie padało spokojnie wystarczą adidasy). Na końcu Levada do Moinho znajduje się wodospad. 40 metrów przed nim mieszczą się schody, które prowadzą do Levada Nova (to samo zbocze góry, kilka metrów powyżej Levado do Moinho). Warto wrócić tą lewadą, ponieważ trasa jest jeszcze bardziej urozmaicona – tunel, wodospad, widok na ocean.
Po trekkingu polecam podjechać do wodospadu dos Anjos. Teoretycznie trasa jest nieprzejezdna, ale w praktyce mnóstwo samochodów przejeżdża drogą wzdłuż oceanu i „myje” swoje samochody pod wodospadem. Prawilna opcja to pozostawienia auta w miejscowości Ponta do Sol i spacer do wodospadu.
Drugą część dnia proponuję spędzić na plaży da Calheta. To jedna z nielicznych piaszczystych plaży Madery. Sprawdziliśmy knajpkę koło portu Essência do Atlântico – pyszne czaszołki (port. lapas, czyli ślimaki morskie – według mnie smakują bardziej jak małże, niż ślimaki) i pałasz czarny z bananem (port. espada com banana) – topowe potrawy na wyspie.
Oczywiście można zmienić kolejność odwiedzanych miejsc i np. zacząć od lewad, następnie udać się na plażę, a na zachód słońca wybrać się do wodospadu.
DZIEŃ III – Curral das Freiras, Cabo Girão, Câmara de Lobos
Dwa punkty widokowe i najbardziej urokliwe miasteczko na Maderze – to propozycja na trzeci dzień pobytu. Curral das Freiras to Dolina Zakonnic – niegdyś Curral da Serra. Nazwa została zmieniona w XV lub XVI wieku (daty różnią się w zależności od źródła) kiedy wyspa została napadnięta przez francuskich korsarzy, a zakonnice z klasztoru Santa Clara w Funchal znalazły schronienie w odległej górskiej dolinie. Punkt widokowy, z którego najlepiej podziwiać Dolinę Zakonnic nazywa się Montado do Paredão.
Cabo Girão to jeden z najwyższych klifów w Europie – jest położony 580 metrów n.p.m. Punkt widokowy z tarasem z przeszkloną podłogą został wybudowany w 2012 roku i jest darmowy (stan na wrzesień 2022). Piękne widoki (o ile pogoda dopisze) gwarantowane! Szkoda tylko, że podłoga jest tak brudna 😉
Drugą część dnia polecam spędzić w Câmara de Lobos. Jest to drugie największe miasto na wyspie zamieszkałe przez ok. 35 000 osób. Warto niespiesznie przespacerować się po centrum i okolicy oraz wstąpić do restauracji Gavião do Ilhéu – zjedliśmy tam najlepszą rybę w trakcie całego pobytu. W knajpce Deserta Pequena też bardzo smaczne jedzenie (poza kanapkami z pastą z owoców morza).
DZIEŃ IV – São Lourenço, Machico, punkt widokowy na lotnisko, Ponta do Garajau
Kolejny dzień warto rozpocząć wcześnie rano, a dokładniej od wschodu słońca w punkcie widokowym Miradouro da Ponta do Rosto. Koło parkingu znajdują się stoliki, więc po pięknym spektaklu można zjeść wcześniej przygotowane śniadanie. Następna atrakcja to trekking do Ponta do São Lourenço – najbardziej wysuniętego na wschód krańca wyspy. Całość (w obie strony) zajmuje 3-4h (z przerwami na kawę i fotografowanie). Jest to dość prosty trekking (chyba, że jest bardzo błotnisto), chociaż trzeba uważać na szybko zmieniającą się pogodę. Najlepiej być przygotowanym na wiatr, deszcz i upał.
Po trekkingu można odpocząć na plaży Machico, zahaczając przy okazji o punkt widokowy Pico do Facho. To jeden z kilku spotów w okolicy, z którego można obserwować samoloty lądujące na słynnym lotnisku im. Cristiano Ronaldo (jest uważane za 3 najniebezpieczniejsze w Europie, ale spokojnie – lata temu wydłużyli pas startowy, a piloci latający na wyspę przechodzą specjalne szkolenia). Polecamy również Madeira Airport Spotting oraz Miradouro do Rosário.
Na zakończenie dnia warto zatrzymać się na zachód słońca w Ponta do Garajau. Mieszczą się tu bardzo fotogeniczne „schody do oceanu” oraz pomnik ku czci Najświętszego Serca Pana Jezusa. Ma 14 metrów wysokości, przypomina słynną statuę Chrystusa Zbawiciela z Rio de Janerio i powstał 4 lata przed nią!
DZIEŃ V – Paul da Serra, Levada do Risco i Levada das 25 Fontes, las Fanal
Przejażdżka po Paul da Serra – największym płaskowyżu na wyspie – to idealny początek piątego dnia! Po drodze warto zatrzymać się przy kilku punktach widokowych. Docelowy przystanek to Rabaçal skąd można rozpocząć trekking po kilku lewadach – my wybraliśmy Levada do Risco i Levada das 25 Fontes. W okolicę kawiarni Rabaçal Nature Spot Cafe, skąd zaczynają się oba szlaki, można podjechać minivanem (5 EUR w obie strony, 3 EUR w jedną stronę), iść betonową drogą lub trasą Vereda da Amelinha.
Zdecydowaliśmy się na trzecią opcję – najdłuższą, ale najbardziej malowniczą. Następnie skierowaliśmy się w stronę wodospadu Risco, który ma około 100 metrów wysokości i robi wrażenie. Później spacerowaliśmy lewadą das 25 Fontes, na końcu której znajduje się zdecydowanie więcej, niż 25 wodospadów 😉. Lewada jest węższa i nieco bardziej stroma, niż Risco, ale cały trekking nie należy do trudnych. Spotkaliśmy sporo rodzin z dziećmi czy osób starszych.
Cała wycieczka zajęła nam 4 godziny, ale wracaliśmy na parking pieszo, betonową drogą, bo zapomnieliśmy gotówki. Uważam, że w drodze powrotnej lepiej skorzystać z minivana i się nie męczyć.
Ostatnią część dnia proponuję spędzić w niezwykłym lesie Fanal. To wyjątkowe i baaardzo klimatyczne miejsce – szczególnie, kiedy jest spowite gęstą mgłą. Można poczuć się tu jak w filmach Tima Burtona!
CIEKAWOSTKA: Fanal należy do makaronezyjskich lasów wawrzynolistnych (port. Laurissilva) – charakteryzuje się mchami i porostami otaczającymi pnie drzew i skał. Ma ponad 20 milionów lat, przetrwał epokę lodowcową, znajduje się na obszarach Makaronezji (Madera, Azory, Wyspy Kanaryjskie i Wyspy Zielonego Przylądka) i jest wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
DZIEŃ VI – Pico do Areeiro i trekking do Pico Ruivo lub wschód słońca i krótki spacer przy Pico do Areeiro + Balcões, Santana oraz PR9 Levada do Caldeirão Verde
Pod Pico do Areeiro, czyli drugi najwyższy szczyt Madery, można podjechać samochodem. Jest to idealny punkt widokowy na wschody i zachody słońca. My niestety nie mieliśmy zbyt dużo szczęścia i trafiliśmy na ulewne deszcze. Koniec końców zrobiliśmy tylko krótki trekking do Pedra Rija, czyli tzw. „schodów do nieba”.
Jeśli lubicie aktywności polecam przejście całej trasy PR1 – z Pico do Areeiro na Pico Ruivo. Wiele osób mówi, że to najpiękniejszy (ale wymagający) trekking na wyspie. Długość szlaku (w obie strony) to około 11 km. Szczegóły znajdziecie m.in. na blogu Pawła.
Inna opcja to wschód słońca i krótki spacer w okolicy Pico do Areeiro (naprawdę warto przejść się do Pedra Rija – schody robią ogromne wrażenie nawet przy niepogodzie), a następnie wycieczka na północ wyspy: punkt widokowy Balcões, miejscowość Santana oraz PR9 Levada do Caldeirão Verde.
Do Balcões idzie się około 15 minut w jedną stronę. Dociera się na platformę widokową, z której można podziwiać soczyście zieloną roślinność oraz typowe dla Madery gatunki ptaków. Santana słynie z tradycyjnych, bajkowych domów, typowych dla zabudowy północno-wschodniej części wyspy. Są zbudowane z kamieni oraz drewna i pokryte strzechą. Proponuję zjeść klasyczną bułę z frytkami w knajpce Adega do Compadre – pysznie i tanio.
Szlak PR9, czyli Levada do Caldeirão Verde ma 6 kilometrów. Na trasie znajdują się 4 tunele oraz 100-metrowy wodospad. Nie starczyło nam czasu, aby przejść się tą lewadą, dlatego po szczegóły odsyłam na bloga Say yes to Madeira.
DZIEŃ VII – Funchal
Ostatni dzień proponuję spędzić w stolicy wyspy – Funchal. Warto przespacerować się po centrum, wstąpić do Mercado dos Lavradores (głównie w celach poznawczych, nie zakupowych, ponieważ ceny są wygórowane), zjeść lody (Funchal słynie z licznych lodziarni), przejść się do portu czy wstąpić do muzeum Cristiano Ronaldo. Jeśli dysponujecie większą ilością czasu możecie zjechać słynnymi saniami ze wzgórza Monte, wybrać się do Jardim Japonês lub przejechać się kolejką linową.
My skusiliśmy się na zjazd saniami, które funkcjonują od XIX wieku, ślizgają się na drewnianych płozach i są popychane przez dwóch mężczyzn ubranych w tradycyjne stroje (carreiros). Zjazd trwa 6-7 minut i jest wyjątkowy na skalę światową. Było śmiesznie, raz w życiu można się skusić, ale moim zdaniem nie jest to atrakcja typu MUST DO.
Madera – co warto zobaczyć? MAPA
Informacje praktyczne (ceny z września 2022)
- należy spakować się na każdą pogodę tj. letnie ubrania, bluza, kurtka przeciwdeszczowa, softszel, wygodne buty (najlepiej trekkingowe), krem z filtrem, czapka z daszkiem, buff, wodoodporne ochraniacze na plecaki,
- warto wozić w samochodzie zapasowe ubrania, bo to, że rano na północy wyspy jest deszczowo, a temperatura wynosi 15°C, nie oznacza że w południe w centrum Madery nie będzie słońca i 25°C,
- samochód z pełnym ubezpieczeniem na 7 dni – 300 EUR (wypożyczalnia 7m rent a car),
- bezpośrednie loty Wizzairem z Katowic lub Warszawy – od 300-400 zł w jedną stronę (inna opcja to lot z przesiadką np. w Londynie, Paryżu czy Lizbonie – warto sprawdzać połączenia w wyszukiwarkach typu Azair.eu czy Kiwi),
- nocleg w hotelu Santana in Nature B&B – 65 EUR za dobę za pokój dwuosobowy z widokiem na ocean (w cenie takie sobie śniadanie, jacuzzi i mini basen – do użytku wspólnego) – polecam nocować bliżej Funchal,
- lunch (buła, czyli bola lub picado tj. frytki z kawałkami mięsa w sosie) – 4-8 EUR,
- świeże ryby z dodatkami – kilkanaście EUR,
- przejazd kolejką Achadas da Cruz – 5 EUR w obie strony,
- zjazd saniami: 25 EUR (1 osoba), 30 EUR (2 osoby), 45 EUR (3 osoby),
- poncha (tradycyjny alkohol maderski) lub kieliszek wina – 2-4 EUR.
Mam nadzieję, że spędzicie udany tydzień na Maderze i podobnie jak my zakochacie się w tej wyspie! Jeśli będziecie mieli czas i ochotę polecam udać się na wschód słońca na północ wyspy – dokładniej na Miradouro do Guindaste.