Kraj składający się z 7107 wysp zamieszkałych przez ponad 90 milionów osób. Jedyne państwo Azji południowo-wschodniej, którego większość mieszkańców stanowią katolicy. Filipiny to wybuchowa mieszanka rajskich widoków, białego piasku, przezroczystej wody, wulkanów, tarasów ryżowych i ogromnych, wiecznie zakorkowanych metropolii. Różnorodność – słowo, które idealnie opisuje tę krainę uśmiechniętych i życzliwych ludzi.
JAK DOTRZEĆ NA FILIPINY?
Na portalach typu Flippo, Fly4free czy Mleczne Podróże bardzo często pojawiają się różnego rodzaju promocje. Przy odrobinie szczęścia możemy kupić bilety za 1500-2000 złotych (w dwie strony) z Warszawy lub któregoś z innych dużych lotnisk u naszych sąsiadów (np. z Pragi, Berlina czy Brukseli). My leciałyśmy z Frankfurtu do Manili (z przesiadką w Szanghaju). Bilety kupiłyśmy pod koniec lutego, mniej więcej miesiąc przed wylotem (poszukiwania zaczęłyśmy już w styczniu).
WIZY
Polacy nie mają obowiązku wizowego, pod warunkiem, że jadą na Filipiny w celach rekreacyjnych, a ich pobyt trwa nie dłużej niż 30 dni. Planując dłuższy wyjazd, należy wystąpić przed podróżą o wizę, która wystawiana jest przez filipińskie przedstawicielstwa dyplomatyczne i urzędy konsularne na okres do 59 dni. Jeśli chcesz zostać w tym kraju jeszcze dłużej przeczytaj TEN WPIS.
KIEDY JECHAĆ?
Za najlepszy czas na wyjazd na Filipiny uznaje się okres między grudniem, a majem. Wtedy panuje na wyspach pora sucha, deszcz pada bardzo rzadko, a wilgotność wynosi około 70%. W miesiącach sierpień, wrzesień i październik nad Filipinami często nadciągają tajfuny (nie dotyczy wysp Palawan, Mindanao i Sulu). Szczegóły znajdują się TUTAJ.
TRANSPORT
Poruszanie się między jedną wyspą, a drugą bywa kłopotliwe. Często musimy zdecydować czy wolimy lecieć samolotem (opcja szybsza, ale droższa) czy płynąć promem (taniej, ale wolniej). Po wyspach możemy przemieszczać się autobusami (z klimatyzacją lub bez), vanami, jeepneyami (starymi, amerykańskimi, przerobionymi terenówkami wojskowymi, taksówkami lub wynajętym skuterem czy autem. Przetestowałyśmy wszystkie opcje poza tą ostatnią. W czasie podróży należy uważać, ponieważ Filipińczycy, podobnie jak inni mieszkańcy tego rejonu świata, traktują zasady ruchu drogowego symbolicznie (czytaj: bardzo często jeżdżą tak, jakby zasad w ogóle nie było). Planując wyjazd warto pamiętać, że Manila to jedno z najbardziej zakorkowanych miast świata.
Między wyspami latałyśmy liniami Air Asia oraz Cebu Pacific.
FILIPIŃCZYCY
Pisałam o tym już kilkakrotnie, ale powtórzę raz jeszcze: moim zdaniem Filipińczycy to jeden z najbardziej pogodnych, radosnych i pomocnych narodów na świecie. Zawsze mogłyśmy na nich liczyć, nigdy nie czułyśmy się nieswojo, chętnie wskazywali nam drogę, rozmawiali z nami, dopytywali skąd jesteśmy i jak się żyje w Polsce. Niekiedy cały jeepney tłumaczył nam jak mamy dojechać w Manili z punktu A do punktu B. Co najlepsze nie czułam się jak chodzący portfel wypchany dolarami (to uczucie często towarzyszyło mi chociażby w Tajlandii). Być może miałyśmy szczęście do ludzi, jednak wydaje mi się, że Filipińczycy po prostu tacy są. Warto dodać, że byłyśmy jedynie na wyspach: Luzon, Bohol, Pamilacan, Panglao, Cebu (międzylądowanie) oraz Camiguin. Oczywiście im mniej turystyczna miejscowość, tym mieszkańcy są milsi i bardziej życzliwi. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że nie są zmęczeni turystami, którzy (bądźmy szczerzy) często sprawiają sporo kłopotów (są głośni, pijani, wiecznie niezadowoleni, sieją zamęt i tak dalej…).
CENY NA FILIPINACH
Ogólnie na Filipinach jest nieco drożej, niż w Tajlandii czy Indonezji. Mimo wszystko spokojnie da się zmieścić w 25$ na osobę dziennie żyjąc w nie najgorszych warunkach. W tym kraju byłam z mamą, więc mieszkałyśmy w nieco lepszych warunkach, niż w czasie wcześniejszej wyprawy po Azji południowo-wschodniej. Poza tym spędziłyśmy tam tylko 2 tygodnie, wykorzystując każdy dzień w 100%, co oczywiście podwyższyło koszta wyjazdu (jak wiadomo im dłużej jest się w jednym miejscu, tym mniej się wydaje). Ceny dwuosobowego pokoju z wiatrakiem zaczynają się od 500 pesos (około 43 zł, 27.06.2016). Transport jest dość tani (szczególnie autobusy i jeepneye). W knajpkach dla miejscowych można zjeść smaczny i całkiem spory posiłek już a 50 pesos (4-5 zł). W bardziej turystycznych miejscach za śniadanie czy obiad trzeba zapłacić 100-200 pesos. Wynajem skutera to koszt 300-600 pesos w zależności od regionu, firmy i jakości sprzętu.
MOJE OSOBISTE TOP 3
1. Pamilacan
Niesamowite miejsce, prawdziwa oaza spokoju. Wyspa, na której można odpocząć, naładować akumulatory, nadrobić książkowe zaległości i rozmawiać godzinami z współtowarzyszami podróży (albo wspaniałymi mieszkańcami). Nie ma tu bieżącej wody, generator prądu jest włączany tylko na kilka godzin dziennie, a z zasięgiem w telefonie bywa również. Za to jest cisza, którą zakłócają jedynie fale i śmiech dzieciaków.
2. Pola ryżowe w okolicach Batad
Widoki, które zapierają dech w piersiach. Ogromne połacie pól ryżowych robią wrażenie na każdym. W ich utrzymanie Filipińczycy wkładają mnóstwo pracy, często harując kilkanaście godzin dziennie. Warto zrobić sobie trekking po okolicy, nawet gdy ma się mało czasu. Moim zdaniem tarasy ryżowe w Batad są piękniejsze nawet od tych na Bali czy w wietnamskiej miejscowości Sapa.
3. Wulkan na Camiguin
Wulkan Hibok-Hibok, który dumnie zdobi całą wyspę ma ponad 1300 metrów wysokości. Wejście na sam szczyt, gdy termometr wskazuje 35 stopni, to nie lada wyzwanie. Jednak warto pomęczyć się te kilka godzin. Satysfakcja i piękne widoki gwarantowane. W ogóle cała wyspa jest bardzo atrakcyjna i do tej pory żałuję, że byłyśmy tam tylko 2,5 dnia.
Filipiny to mój drugi ulubiony kraj Azji. Pierwszym jest Indonezja, gdzie natura powala na każdym kroku. Jednak jeśli chodzi o ludzi, zdecydowanie Filipińczycy są numerem jeden. Uwielbiam gdy ludzie są pomocni i przyjaźnie nastawieni, a do tego mają szczery uśmiech na twarzy. Tacy właśnie są mieszkańcy Filipin i mam nadzieję, że nigdy się to nie zmieni.
Warto wspomnieć, że mimo pewnych utrudnień, jeśli chodzi o transport, Filipiny są krajem, od którego spokojnie można zacząć swoje podróże po tej części świata. Wielką zaletą jest język angielski, którym włada większość mieszkańców. Nic dziwnego, w końcu to ich język urzędowy.
Byliście na Filipinach? A może macie ochotę odwiedzić ten piękny kraj?
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:
1. Różnorodna wyspa Bohol
2. Ciekawostki o Filipinach
3. Podróż na Filipiny oczami mojej mamy
3. Filipiny praktycznie – post Łukasza Kędzierskiego
4. Blog W Azji – garść porad
…
Podobał Ci się wpis? Bądź na bieżąco, śledząc gadulcowego FANPAGE’A, INSTAGRAM oraz SNAPCHATA (nick: gadulec)! Zachęcam również do zapisywania się do NEWSLETTERA (ramka pod spodem) oraz pozostawienia komentarza pod wpisem. To bardzo mobilizuje do ciągłej pracy nad blogiem. Z góry dziękuję!