Symboliczna zmiana „cyferki z przodu” to dla wielu osób powód do zadumy, a nawet smutku. Z beztroskich dwudziestolatków zmieniamy się w poważnych trzydziestolatków, a świat oczekuje od nas stabilizacji i rozważnego podejścia do życia. Mam nadzieję, że macie te oczekiwania głęboko w D. i po prostu robicie swoje. To w sumie najważniejsze, czego się nauczyłam przez te trzydzieści lat życia.

Przy okazji dwutygodniowego świętowania okrągłych urodzin naszło mnie nieco więcej refleksji. Stwierdziłam, że się nimi z Wami podzielę – a nuż macie dwadzieścia(parę) lat i nieco ułatwię Wam życie.

Każdy kroczy własną drogą

Może to wyświechtane słowa i prawda oczywista, ale za często o tym zapominamy. Studia, korpo, ślub, kredyt na mieszkanie i dzieci to nie jedyna słuszna droga. Co nie znaczy, że taki schemat to coś złego! Ale nie idźcie na studia tylko dlatego, że rodzice tego od Was wymagają. Nie zaczynajcie pracy w korporacji, bo wszyscy znajomi tak właśnie robią (a Wam marzą się podróże po świecie albo własny biznes, ale nie chcecie się „wychylać”). A już na pewno nie zaręczajcie się z kimś „bo wypada” i nie chcecie być singlami…

To Wasze życie, a nie Waszej mamy, babci, wścibskiego wujka czy sąsiada. Miejmy nadzieję, że era haseł „Kiedy wreszcie poznamy Twojego przyszłego męża?”, „Oświadcz się jej w końcu!” albo „Czas na dzieci, co tak się obijacie?!” niebawem odejdzie do lamusa. W końcu nie każdy musi mieć męża czy żonę / dzieci / robić wielką karierę / podróżować / mieć własny dom czy mieszkanie (niepotrzebne skreślić). Szczęście ma wiele postaci i prowadzi do niego wiele dróg. Grunt to odnaleźć własną ścieżkę, bez oglądania się na innych. A jeśli nie wiecie czego chcecie? Głowa do góry – nie jesteście sami! Zamiast się zamartwiać…

…próbujcie nowych rzeczy, poznawajcie, odkrywajcie!

Dwadzieścia-parę lat to idealny moment na poszukiwania własnego siebie. Jeżdżenie autostopem, spanie na dziko, praca za granicą, poznawanie innych kultur, nawiązywanie znajomości na całe życie, wolontariat, staże w przeróżnych miejscach, pierwsze biznesy, nauka języków… Zdaję sobie sprawę, że można to wszystko robić niezależnie od wieku, ale moim zdaniem dwudziestoparolatkom jest najłatwiej.

Popcorn Beach - Fuerteventura
Studia we Wrocku, Erasmus we Francji, praca w Norwegii i na Islandii, wolontariat w Malezji i na Teneryfie, dwie kilkumiesięczne wyprawy, dwa śluby i wesele, cudne znajomości, tysiące wspomnień i uśmiechów – mogłabym tak wymieniać w nieskończoność! To było zdecydowanie szalone i udane 10 lat!

Nie bójcie się podejmować ryzyka, kombinować, doświadczać nowych rzeczy. Jasne – niekiedy odniesiecie sukces, innym razem podwinie Wam się noga. Jednak to właśnie te eksperiencje Was ukształtują i sprawią, że będziecie wiedzieli czego chcecie od życia. Albo przynajmniej czego na pewno nie chcecie 😉

Nie mogłoby w tym miejscu zabraknąć mojego ukochanego cytatu Marka Twaina. Nawiasem mówiąc jego część wytatuowałam sobie na żebrach w Tajlandii w wieku 23 lat:

„Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj”.

Otaczajcie się dobrymi ludźmi

Szkoda życia na bezwartościowe znajomości! Wampiry energetyczne, kłamcy, osoby, które wiecznie narzekają lub są chorobliwie zazdrosne – jeśli macie w swoim bliskim otoczeniu kogoś takiego zastanówcie się czy tak naprawdę warto kontynuować tę znajomość. Podpowiem tylko, że przyzwyczajenie jest zgubne. A fakt, że kolegujecie się z kimś od podstawówki czy gimnazjum to niekiedy za mało. Niektóre przyjaźnie (i związki) lepiej zakończyć zawczasu, niż brnąć w nie bez celu, mimo że tak naprawdę już nic Was nie łączy. 

Oczywiście nie mam na myśli zostawiania przyjaciela w potrzebie, gdy przechodzi przez trudny czas w swoim życiu. Chodzi mi o podtrzymywanie relacji na siłę, mimo że w głębi serca czujecie, że już od dawna się nie dogadujecie, myślicie totalnie inaczej i przestaliście się rozumieć.

Dbajcie o wartościowe relacje: z rodziną, przyjaciółmi czy dobrymi znajomymi. Lepiej mieć kilku zaufanych przyjaciół, niż tabun osób, na które nie można liczyć.

Osobiście uważam, że nic tak nie łączy ludzi jak wspólne hobby. W moim przypadku są to podróże. Większość moich przyjaciółek z dzieciństwa uwielbia aktywne wojaże – jeździłyśmy razem na obozy sportowe, a w późniejszych latach na road tripy, pod namiot czy backpackerskie wypady po Azji czy USA. Natomiast na drugim roku trafiłam do Klubu Podróżników BIT – organizacji studenckiej, w której poznałam całą masę pozytywnie zakręconych osób. Skończyłam studia 5 lat temu, a ze stałą BIT-ową ekipą spotykamy się regularnie na różnego rodzaju wyjazdach, festiwalach czy imprezach. 

Nasza niezastąpiona ekipa w trakcie podwójnej trzydziestki w meksykańskim stylu!

Zgubny perfekcjonizm i porównywanie się

Nigdy nie miałam zadatków na perfekcyjną panią domu. Wychodzę z założenia, że mieszkanie powinno wyglądać jako tako, a od niewyprasowanej koszulki, brudnych fug czy nieumytego okna jeszcze nikt nie umarł. Kocham całym sercem naszego sprzątającego Romana (podróbka „Rumby” 😉) i nie mam wyrzutów sumienia, gdy zamawiam ciasta czy catering na imprezy. Naprawdę nie musicie robić wszystkiego sami. Szczególnie, gdy macie ważniejsze rzeczy do zrobienia albo po prostu padacie na twarz ze zmęczenia. Niekiedy warto odpuścić, olać brudne naczynia czy stertę prania i zrobić coś dla siebie. Obejrzeć serial, napić się wina, wyjść na spacer albo się zdrzemnąć.

Ja wiem, że na Instagramie ludzie są idealni, mają przepiękne mieszkania, domy i samochody, wysportowane ciała, zawsze świeży makijaż i świetne ciuchy, a do tego uśmiechnięte dzieci i super grzeczne zwierzęta. Zapomniałabym! Wszyscy odnoszą sukcesy i zarabiają kupę kasy. Po pierwsze: gów*o prawda! Mam nadzieję, że jesteście świadomi, że to tylko część życia tych osób. Że w mediach społecznościowych pokazujemy to, co chcemy, a praktycznie każdy z nas coś ukrywa (albo po prostu zawsze ustawia się do obiektywu dobrym profilem / wciąga brzuch 😉). Po drugie: jeśli ktoś Was denerwuje, bo pokazuje zbyt perfekcyjny świat to przestańcie go obserwować. Dla spokoju ducha i zdrowia psychicznego! Jak będziecie na innym etapie życia, zawsze możecie znów zafollować daną osobę.

Osobiście szukam na Instagramie inspiracji, a sukcesy innych są dla mnie motywacją. Pewnie, że czasem porównuję się do innych i zastanawiam się „co by było, gdyby…” (np. co by było, gdybym mieszkała na Teneryfie i w całości poświęciła się blogowaniu / pisaniu / fotografowaniu). Koniec końców stwierdzam, że lubię moje życie i na ten moment nie chcę nic zmieniać, więc takie gdybanie i porównywanie się nie ma większego sensu. Każdy z nas ma swoją przeszłość, przeróżne doświadczenia, inne predyspozycje, marzenia i cele. Lepiej skupić się na tym, żeby żyć w zgodzie ze sobą i…

pokochać siebie!

Pamiętajcie, że jesteście najważniejszymi osobami w swoim życiu! Im szybciej to zrozumiecie, tym lepiej. To nie partner(ka), rodzice, dziadkowie czy przyjaciel mają sprawiać, że czujecie się wartościowymi ludźmi. Bez samoakceptacji ciężko jest znaleźć wewnętrzny spokój. Pojawiają się też problemy w związkach i relacjach z innymi ludźmi. Nie wspominając o pracy i sukcesach zawodowych („przecież nie zasługuję na tę pracę / awans / staż, są ode mnie lepsi”).

Są szczęściarze, którzy od dziecka lubią samych siebie i kroczą przez życie z uniesioną głową. Innym (czyt. większości) przychodzi to znacznie trudniej. Dochodzą do tego latami, nierzadko z pomocą specjalistów. I dobrze, terapia to normalna rzecz! Jeśli nie umiemy poradzić sobie ze swoimi emocjami lub sytuacjami z przeszłości, czujemy, że coś nas blokuje to nie bójmy się prosić o pomoc!

szczęśliwa trzydziestolatka

Pytanie do trzydziesto(paro)latków: co przekazalibyście młodszym znajomym? Poza moim ulubionym (ostatnimi czasy) hasłem „życie zaczyna się po trzydziestce!” 😉?

Przeczytajcie również:

zarezerwuj pokójrevolut bonus Jeśli przydały Wam się porady zamieszczone na Gadulcu i jesteście w trakcie planowania własnej podróży, będziemy bardzo wdzięczni za dokonanie rezerwacji przez powyższe linki. Nie martwcie się – to nie wpłynie na cenę noclegu, samochodu czy lotu, a dzięki prowizji będziemy mogli dalej rozwijać bloga. W prezencie od nas macie również 25zł przy otwarciu konta w Revolut. Dzięki! :)