Kraj liścia klonowego do tanich nie należy, szczególnie jeśli nie zarabiamy w dolarach, euro czy koronach norweskich. Czy zmniejszając koszta transportu do minimum (czyt. podróżując autostopem) jesteśmy w stanie zobaczyć Kanadę za rozsądne pieniądze? Na wydatki jakiego rzędu musimy się przygotować? Porozmawiajmy na temat, którego wszyscy są ciekawi, ale niechętnie go poruszają…
JAK WYGLĄDAŁA NASZA PODRÓŻ?
W ciągu 4 tygodni przejechaliśmy Kanadę autostopem od zachodu na wschód, a dokładniej z Vancouver do Toronto. Spaliśmy głównie pod namiotem, ale zdarzało nam się korzystać z Airbnb, Couchsurfingu, a nawet motelu. Śniadania i kolacje prawie zawsze przyrządzaliśmy sami, obiady najczęściej jadaliśmy w sieciówkach lub niedrogich restauracjach. Za atrakcje w zdecydowanej większości nie płaciliśmy, ponieważ z okazji 150 urodzin wszystkie parki narodowe były darmowe. Wyprawę rozpoczęliśmy w Vancouver 6 września 2017 roku, a wieczorem 1 października dojechaliśmy do Oshawy, gdzie mieszka moja rodzina. W poniższej rozpisce znajdziecie listę wydatków z 26-dniowej podróży autostopem. Pomijam kolejne 1,5 tygodnia, które spędziliśmy w Ontario u mojej cioci i wujka, ponieważ był to dość niecodzienny czas i zaburzyłby rozliczenia. Więcej o stopowaniu po Kanadzie dowiecie się z TEGO TEKSTU.
31 CAD DZIENNIE NA OSOBĘ
W ciągu niecałych 4 tygodni, na naszą dwójkę, wydaliśmy prawie 1600 kanadyjskich dolarów, co przy obecnym kursie daje 4750 złotych. 800 CAD na osobę na niecały miesiąc podróżowania po jednym z najdroższych krajów świata to całkiem niezły wynik, prawda? Z pewnością da się taniej, ale po kiepskich doświadczeniach z niezbyt zdrową utratą wagi w czasie wyprawy po Azji południowo-wschodniej, tym razem postanowiliśmy, aż tak nie oszczędzać (szczególnie na jedzeniu). Poza tym im jesteśmy starsi, tym bardziej nie chce nam się męczyć i na przykład marznąć w namiocie „byleby wydać jak najmniej”.
JEDZENIE, CZYLI 53% NASZYCH WYDATKÓW (!)
Jak pokazuje powyższy diagram ponad połowę pieniędzy (ponad 850 CAD na dwie osoby) najzwyczajniej w świecie przejedliśmy. Wszystko dlatego, że średnio raz dziennie, jadaliśmy w knajpach wydając około 10-15 CAD na osobę. Przyrządzając własnoręcznie wszystkie trzy posiłki z pewnością można znacząco obniżyć wszystkie wydatki. Jednak traci się wtedy czas i je ciągle to samo (w naszym przypadku, na kolację, idealnie sprawdzał się kuskus z konserwami, ale ileż można zapychać się kuskusem?). Należy podkreślić, że mieliśmy ze sobą jedynie małą i lekką kuchenkę, w której można gotować tylko wodę. Posiadając zwykły palnik i menażkę czy garnek moglibyśmy przygotowywać bardziej wymyślne dania, ale musielibyśmy więcej dźwigać.
Dodatkowo, jestem uzależniona od dobrej kawy, więc średnio co dwa-trzy dni pozwalałam sobie na szaleństwo i zakup porządnego cappuccino, które jest dwa razy droższe, niż niezbyt smaczna kawa z ekspresu przelewowego (o ile była taka możliwość, bo w kraju liścia klonowego nie wszędzie można znaleźć ten włoski przysmak).
Naszym ulubionym sklepem był Save On Foods – dość tani i wielki supermarket, w którym znajdziecie wszystko łącznie z 10 rodzajami muesli na wagę. Niestety jego oddziały znajdują się tylko w dużych miejscowościach, więc bardzo często musieliśmy robić zakupy w mniejszych i droższych osiedlowych sklepikach. Zazwyczaj uzupełnialiśmy zapasy jedzeniowe co 3-4 dni (puszki i konserwy ważą swoje).
Świetnym rozwiązaniem, które polecam w czasie każdej podróży, jest butelka z filtrem np. Water-to-Go – uzupełnialiśmy ją wodą cały czas korzystając z rzek, jezior, źródełek i umywalek. Oczywiście kranówkę można pić bez problemu w całej Kanadzie, ale zwykła butelka jest mniej poręczna i zaczyna śmierdzieć po kilku(nastu) dniach. Dzięki temu gadżetowi, w ciągu miesiąca kupiliśmy tylko dwie 1,5-litrowe butelki mineralnej, żeby mieć gdzie przechowywać wodę do gotowania posiłków w czasie noclegów poza kempingami.
ILE KOSZTUJE MOTEL I KEMPING? CO Z NOCOWANIEM „NA DZIKO”?
Po Kanadzie podróżowaliśmy we wrześniu, więc momentami pogoda nas nie rozpieszczała. Dlatego dwa razy zdecydowaliśmy się nocować w motelu – mieliśmy po prostu dość deszczu, zimna i/lub spania na twardej ziemi (jeden materac był popsuty). Dodatkowo przyjechaliśmy do jednej miejscowości późnym wieczorem, więc nie uśmiechało nam się spanie pod namiotem przy ruchliwej autostradzie między prywatnymi domami. Noclegi w dwuosobowym pokoju z łazienką w typowym przydrożnym motelu kosztowały odpowiednio 58 (Kamloopse) i 90 CAD (Blind River). Dodatkowo dwukrotnie wynajęliśmy pokój przez portal Airbnb, przy czym trzy noce w Vancouver spędziliśmy „za darmo”, wykorzystując środki zebrane przez polecenia (otrzymaj 100 PLN na swój pierwszy nocleg!). W Calgary dwuosobowy pokój z dzieloną łazienką kosztował nas około 50 CAD za dobę (mieliśmy do dyspozycji pralkę i kuchnię, a warunki były bardzo komfortowe, da się znaleźć pokoje za 30-40 CAD nieco dalej od centrum). Dwa razy korzystaliśmy z Couchsurfingu, dzięki czemu nie płaciliśmy za 5 noclegów, a przede wszystkim poznaliśmy fantastycznych ludzi (szczególnie w Winnipeg).
Jeśli chodzi o kempingi to ceny są bardzo różnorodne – wahają się od 20 do 45 kanadyjskich dolarów za dobę. Najczęściej płaci się za miejsce kempingowe, na którym można rozbić 2-3 namioty i postawić samochód. Nikogo nie interesowało, że nie mamy auta i śpimy we dwójkę w małym namiociku. W Lake Louise mieliśmy szczęście i przypadkiem spotkaliśmy dwóch innych autostopowiczów, z którymi rozbiliśmy się na jednym miejscu kempingowym, co znacznie obniżyło koszty. Podobnie było w Parku Narodowym Jasper, gdzie zapłaciliśmy 2/3 kwoty dzieląc pole z naszym kierowcą, z którym zwiedzaliśmy okolicę przez 2 dni. Duża wada autostopu: niekiedy musieliśmy nocować na drogim kempingu kilometr od miasta, żeby mieć bliżej do sklepu czy jakiejkolwiek cywilizacji. Podróżując własnym samochodem nocowanie na kempingach oddalonych o 10-15 kilometrów od turystycznych miejscowości nie stanowi żadnego problemu. Jest jednak wielka zaleta stopowania: noclegi na dziko. W Kanadzie w wielu miejscach, takich jak parki narodowe, parki miejskie czy okolice prywatnych posesji, nie można spać na dziko. Dość często zdarzają się kontrole – spotkaliśmy kilka osób, które nocując w samochodzie przy jeziorku, dostały mandat. Autostopowiczowi dużo łatwiej się ukryć – nie ma pojazdu, który zwraca na siebie uwagę i zajmuje sporo miejsca 🙂
Szybkie podsumowanie naszych miejsc noclegowych:
- „Na dziko” – 7 noclegów
- Płatny kemping – 5 noclegów
- Airbnb – 5 noclegów (płaciliśmy za 2, szczegóły ciut wyżej)
- Couchsurfing – 5 noclegów
- Motel – 2 noclegi
- Zaproszenia od kierowców – 1 nocleg
Wynika z tego, że zapłaciliśmy tylko za 9 noclegów, a i tak wydaliśmy aż 375 CAD (na dwie osoby).
Jak zminimalizować koszta? Korzystać częściej z Couchsurfingu, wybierać tańsze kempingi (nieco dalej od centrum), podróżować latem (lipiec-sierpień) → odpada problem zimna i potrzeby noclegu w motelu (uwaga: wtedy trwa tzw. „high season”, więc niektóre kempingi mogą być droższe, niż we wrześniu), spać częściej „na dziko” (pamiętając, że w lasach często mieszkają niedźwiedzie i inne dzikie zwierzęta, więc należy odpowiednio się zabezpieczać np. nie trzymając jedzenia w namiocie, tylko w siatce na drzewie kilkadziesiąt metrów dalej).
DROGI TRANSPORT MIEJSKI
10% naszych wydatków to transport publiczny. Na bilety autobusowe, metro oraz prom w dwie strony na Wyspę Vancouver wydaliśmy aż 160 CAD (na dwie osoby). Przykładowo bilet na metro z lotniska do centrum Vancouver kosztuje 9 CAD, bilet 90-minutowy 2,50 CAD, a całodniowy 9 CAD (na lotnisku 15 CAD). Niestety w autobusach nie ma automatów, więc 90-minutowe lub całodniowe bilety musimy kupić wcześniej np. na przystanku metra. Możemy również kupić bilet bezpośrednio u kierowcy, ale jest on ważny tylko na jeden przejazd, co wychodzi znacznie drożej. Taksówki są holendernie drogie, raz byliśmy zmuszeni do skorzystania z tej usługi (pomyliłam wschód z zachodem i wylądowaliśmy z plecakami po drugiej stronie miasta, nie mając sił na pokonanie 7 kilometrów „z buta” z całym dobytkiem na plecach) i cudem trafiliśmy na kochanego kierowcę, który wziął od nas 10 dolarów (nie włączył licznika). Normalnie zapłacilibyśmy 3-4 razy tyle…
POZOSTAŁE WYDATKI
Pod hasłem „rozrywka” kryją się takie atrakcje, jak wypożyczenie rowerów w Vancouver na 4 godziny (33 CAD), wejście do Wolf Center w Haliburton Forest (12 CAD od osoby) czy wynajem kanoe na pół dnia (28 CAD). Do tej kategorii zaliczyliśmy również wszystkie wydatki alkoholowe (nie było ich za wiele). „Inne” to przede wszystkim 49 CAD, które wydaliśmy na spray na niedźwiedzie.
PRZYKŁADOWE CENY
Ceny z września 2017 roku (1 CAD = około 3 PLN). Zawierają podatek (pamiętajcie, że w sklepach ceny są bez podatku – ten doliczany jest dopiero przy kasie).
- niedmuchana bagietka – 2 CAD
- paczka herbaty (20 szt.) – 3-4 CAD
- puszka z mieszanką warzyw i mięsa – 3 CAD
- hot-dog z ulicznej budki – 3,50 CAD
- najtańszy zestaw w kanadyjskiej sieciówce – 6 CAD
- przeciętna cena zestawu burger+frytki+napój – 10-12 CAD
- piwo w knajpie – od 6 CAD (pamiętajcie, żeby zawsze mieć ze sobą dokument tożsamości ze zdjęciem!)
- obiad dla 1 osoby w taniej restauracji (danie+napój) – 10-20 CAD
- niezbyt dobra kawa z ekspresu przelewowego – 1,50-2,50 CAD
- smaczna kawa np. cappuccino – 4-5 CAD
- bilet jednorazowy na autobus w Vancouver – 2,50-3,50 CAD (w zależności od trasy)
- prom z Vancouver na Wyspę Vancouver – 16 CAD
- kemping w Whistler – 44 CAD za miejsce (!) plus 1 CAD za 6 minut gorącej wody pod prysznicem…
- kemping w Jasper National Park – 24 CAD za miejsce (plus pozwolenie na rozpalenie ogniska za około 6 CAD)
- więcej cen znajdziecie na NUMBEO (świetna strona!)
Jeśli planujecie przemieszczać się po Kanadzie autobusami lub ichniejszym blablacarem (np. Kangaride) koniecznie przeczytajcie TEN TEKST.
INNE WPISY O KANADZIE
- Parki Narodowe Banff i Jasper
- Piękna Wyspa Vancouver
- Pierwsze wrażenia z Kanady i miasta Vancouver
- Obejrzyjcie również NASZE VLOGI!
…
Podobał Wam się wpis? Bądźcie na bieżąco, śledząc gadulcowego FANPAGE’A, INSTAGRAM oraz SNAPCHATA (nick: gadulec)! Zachęcam również do zapisania się do NEWSLETTERA (ramka pod spodem) oraz pozostawienia komentarza pod wpisem. To bardzo mobilizuje do ciągłej pracy nad blogiem. Z góry dziękuję!