To miał być najpiękniejszy rok w naszym życiu. Panieński (a nawet 2 panieńskie – z rodzinką i przyjaciółkami!), kawalerski, wymarzony ślub, wesele w podróżniczym stylu na 150 osób, kilka podróży poślubnych (w tym sesja zdjęciowa na Teneryfie), przeprowadzka do nowego mieszkania, sukcesy zawodowe. Od marca wszystko wisi na włosku. Nic nie jest pewne. Huśtawka nastrojów, ścisk w żołądku, planowanie wesela (które nie wiadomo kiedy się odbędzie) połączone z obmyślaniem planów B, C, D i E – tak wygląda nasza rzeczywistość. Nie ma co ukrywać: Panna Młoda i koronawirus to zdecydowanie mieszanka wybuchowa.
Czuję się, jakbym od kilku tygodni grała w Co By Było Gdyby – grę z dzieciństwa (w skrócie C.B.B.G.). Znacie? Pamiętacie? Ojjj, dużo bym dała, żeby obudzić się jutro i stwierdzić, że to wszystko to tylko zły sen… Ale po kolei. Zapraszam Was na tekst „Panna Młoda w koronie” – pamiętnik narzeczonej w dobie pandemii.
1 stycznia 2020
Czuję, że to będzie nasz rok – czeka nas mnóstwo podróży i duże życiowe zmiany! Ojjj, będzie zabawa, będzie się działo! To mój pierwszy wpis na Facebooku i Instagramie w 2020 roku. Wtedy nie wiedziałam, że te ostatnie słowa będą prorocze. I będą dotyczyły większości ludzi na świecie. No bo dzieje się, prawda? I to ile!
20 stycznia 2020
W Chinach, szczególnie w Wuhan jest źle. Kilkadziesiąt tysięcy osób choruje na koronawirusa. COVID-19 dotarł do innych krajów Azji południowo-wschodniej. A ja za kilka dni lecę na Sri Lankę i Malediwy (z mamą i jej koleżankami). Co robić? Rezygnować? Ryzykować? Jedno jest pewne: musimy kupić zapas maseczek i żeli antybakteryjnych. Tylko coś ich ceny wydają się dziwnie zawyżone…
Za nami dużo rodzinnych spotkań – zaczęliśmy rozdawać ślubne zaproszenia. Wtedy nawet nam się nie śniło, że „chiński wirus” może mieć jakikolwiek wpływ na nasze wesele, którego data wypadała za 5 miesięcy…
18 lutego 2020
Wróciłyśmy z Azji. Okazało się, że na Sri Lankę od początku lutego nie byli wpuszczani Chińczycy (odnotowano tylko 1 przypadek). Czułyśmy się bardzo bezpiecznie, w dodatku sporo osób zrezygnowało z jakichkolwiek wyjazdów, więc turystów na wyspie było niewielu.
Najbardziej bałyśmy się lotu China Eastern z Kolombo do Male. Samolot miał przylecieć na Sri Lankę z Chin, a po chwili przerwy miałyśmy lecieć nim na Malediwy. Na szczęście okazało się, że lot jest odwołany, bez problemu (i za darmo) zmieniono nam linie na Srilankan Airlines.
Jesteśmy wypoczęte, opalone i szczęśliwe. Na lotniskach w Azji pustki, mniej więcej połowa osób nosiła maseczki. Dużo regulacji (ograniczających skupiska ludzi) i dodatkowe obostrzenia takie jak wypełnianie dokumentów (pytania typu „które kraje odwiedziłeś w ciągu ostatniego miesiąca”).
Przez kilka dni od naszego powrotu do Polski, nasi znajomi i współpracownicy byli nieco nieufni. Zachowywali dystans, rzucali „żarcikami”. Jednak wciąż koronawirus wydawał się odległą sprawą. Bo gdzie Azja, a gdzie Polska…?
15 marca 2020
To był bardzo przełomowy tydzień! „Wirus w koronie” rozprzestrzenił się po większości krajów w Europie. Polska zamknęła szkoły i granice. Trudno uwierzyć, że jeszcze parę dni temu mieliśmy z Damianem jechać jako piloci na narty i dechę do Francji…
Szykuje się ciężki czas. Coraz bardziej się boję. Od tygodnia scrolluję Facebooka i czytam wszystkie newsy na temat koronawirusa. Oby to wszystko jak najszybciej się skończyło…
20 marca 2020
Z gadulcowego Facebooka i Instagrama: Dokładnie za 3 miesiące bierzemy ślub (…). Goście mają przylecieć z Kanady, Australii, Szwecji czy Hawajów… (…) Dalej wierzymy, że uda nam się zorganizować weselicho zgodnie z planem. Na razie pomagamy mojej świadkowej wrócić z wielomiesięcznej podróży po Ameryce Środkowej, więc jest pierwszy sukces. Ślub bez całej bandy nie wchodzi w grę, jakbyśmy tak chcieli to już dawno zabralibyśmy świadków i rodziców i hajtnęli się gdzieś na Malediwach czy innych Filipinach. Mamy plany B i C, ale wiemy, że ich realizacja będzie trudna.
Czyli jestem jeszcze pełna nadziei i optymizmu. Typowy Gadulec. Oczywiście załączył mi się tryb „gdybania”. Zaczęłam kombinować i codziennie zamęczać D. pytaniami: „Co zrobimy, gdy imprezy powyżej 20 / 50 / 100 osób będą zakazane?”; „A co, jeśli gospodarka padnie, stracimy pracę i nasi goście też?”.
Potem szybko odganiałam złe myśli. Niemożliwe. Na pewno w mgnieniu oka się z tym uporamy. W końcu Polska dała radę, zaczęliśmy izolację, gdy mieliśmy tylko kilkadziesiąt potwierdzonych przypadków. Za miesiąc, góra dwa, wszystko wróci do normy.
Dokładnie 20 marca, na 3 miesiące przed ślubem i weselem, napisałam do wszystkich podwykonawców (sala, zespół, dekoratorzy, foto, video), żeby ustalić awaryjny termin ślubu i wesela. D. totalnie nie przyjmował tego do wiadomości, ale wiedział, że dzięki temu będę spokojniejsza. Wstępnie ustalamy 11 września (dopiero potem uświadamiając sobie, że to rocznica katastrofy World Trade Center…). Chwilę później okazało się, że sala jednak jest wtedy zajęta. Ostatecznie staje na 3 października 2020.
Powiadamiamy bliską rodzinę i przyjaciół o awaryjnej dacie, ale ustalamy, że ostateczną decyzję podejmiemy pod koniec kwietnia. Większość gości mówi, że czy w czerwcu czy w październiku przyjdą na pewno.
Mimo niesprzyjających okoliczności, rozsyłamy ostatnie zaproszenia ślubne… (chcieliśmy je wręczyć osobiście, bo chodziło o rodzinę ze Śląska i okolic, ale narodowa kwarantanna już trwa). Mamy nadzieję…
1 kwietnia 2020
Czy to wszystko może być tylko „doskonałym” żartem na Prima Aprilis? Proszę, proszę, proszę!
Dobrze, że mam internet i mogę napić się wina z przyjaciółkami. Oczywiście na Skypie, bo od 2 tygodniu grzecznie #zostajęwdomu. Najważniejsze, że moi przyjaciele i rodzina są zdrowi. I że nasi bliscy wrócili bezpiecznie do Polski (#LotDoDomu).
Praca z domu coraz bardziej mnie nuży. Niby mam plan dnia, niby mam dużo zajęć, niby ćwiczę 4-5 razy w tygodniu. Niby przyzwyczaiłam się do nowej codzienności. Niby jestem spokojna i już się pogodziłam, że nic nie jest pewne. Niby…
Tak naprawdę to jestem ZŁA. Głupi koronawirusie! Jak możesz mi odbierać radość z planowania ślubu, wesela i podróży poślubnych?! Nienawidzę cię! Idź sobie! IDŹ w cholerę!!! Słyszysz?!
Serio byłam zła. Miałam momenty, w czasie których krzyczałam na koronawirusa. Nie w myślach. Na głos. Wyzywałam go od najgorszych. Jakby był człowiekiem, który skrzywdził mnie i moich bliskich. Zaczęłam snuć teorie spiskowe i dodatkowo się nakręcać („to wszystko wina Chińczyków!”). Wiedziałam już, że na 99% rodzina z Kanady, znajomi z Australii i Hawajów nie przylecą 20 czerwca do Polski. Straciłam ochotę na organizację jakiegokolwiek przyjęcia… To nie tak miało być!
12 kwietnia 2020
Większość rozmów w trakcie Wielkanocy (online i offline) toczy się wokół wpływu koronawirusa na gospodarkę. Rodzina z Kanady oznajmia, że do sierpnia nie mogą opuścić kraju. Podobnie sprawa ma się na Hawajach czy w Australii. Z Włoch zaczynają docierać nieco lepsze wieści. Za to w USA czy Wielkiej Brytanii tragedia.
Pytam znajome pary młode, które też planują ślub w tym roku, czy już podjęli konkretną decyzję – jedni dalej czekają, inni już przełożyli wesele na jesień albo 2021 rok.
Też coraz bardziej chcę wszystko przełożyć. W końcu nawet jeśli – jakimś cudem – do 20.06.20 zniosą ograniczenia dot. zgromadzeń, otworzą hotele i restauracje to czy moja babcia i inne (głównie starsze i schorowane) osoby będą bezpieczne? A jeśli nie to czy chcemy bawić się bez nich?
Świadkowa podsuwa pomysł na małe przyjęcie i plenerowy ślub cywilny w czerwcu, a ślub kościelny i wesele w październiku (lub 2021 roku). Podoba mi się ta opcja. W końcu od prawie 2 lat nastawiliśmy się na datę 20.06.2020. Swoją drogą wiecie, że 20 czerwca to najszczęśliwszy dzień w całym roku? Takie przeciwieństwo Blue Monday 😊
D. podchodzi do tematu sceptycznie. Dalej wierzy, że 20 czerwca zrobimy imprezę na około 120 osób. Role się odwróciły – nagle ja jestem realistką, a on niepoprawnym optymistą.
W kwietniu, jak opętana, szukam butów. Tylko nie wiem czy kupować sandały skoro istnieje duża szansa, że impreza odbędzie się jesienią… (wiem, że to brzmi banalnie, ale tegoroczne Panny Młode zrozumieją). Dzwonię do salonu sukni ślubnych – moja kreacja jeszcze nie dotarła (jest szyta za granicą). Damian decyduje, że sam skonstruuje drewnianą ściankę (taka ozdoba za stołem Młodej Pary), bo ma teraz sporo czasu. Spotkania z dekoratorami i księdzem odłożone na nieokreśloną przyszłość.
Ścianka weselna prawie gotowa 🙂
20 kwietnia 2020
Dwa miesiące do wesela. Albo 5,5 miesiąca. A może rok? Kto to wie… Dalej czekamy na konkrety ze strony rządu. Analizujemy decyzje innych krajów. Opcja z małym przyjęciem i ślubem cywilnym w czerwcu jest coraz bardziej prawdopodobna. Tylko co z maseczkami (już widzę te cudowne ślubne fotki xD)? I na kiedy przełożyć ślub kościelny i wesele? Straszą, że jesienią ma być druga fala zachorowań. A nawet, jeśli jej nie będzie to czy goście z Kanady albo Szwecji będą mogli przylecieć? Czy imprezy powyżej 100 osób będą dozwolone?
Z drugiej strony 3 października to wczesna jesień – powinno być pięknie, ciepło i kolorowo. Dzieci w całej Europie mają wrócić do szkół od 1 września. Damy radę!
A może jednak ilość zachorowań będzie spadać i od początku czerwca będą dozwolone wszystkie imprezy rodzinne (jak np. w Czechach czy Danii)?
Przez dwa miesiące wszystko może się zdarzyć. Tym bardziej przez prawie pół roku. Najgorsza jest niepewność. I niepokój, który nieustannie towarzyszy mi od paru tygodni – nawet, jeśli zachowuję się jak zawsze (dużo gadam, śmieję się i myślę pozytywnie).
—
Pocieszam się, że nasze wesele w czasach pandemii to pikuś. Inni mają dużo poważniejsze problemy (zdrowotne, ekonomiczne, rodzinne, o walczących na pierwszej linii frontu nie wspominając). Ale to naprawdę miał być taki piękny, ważny rok i czasem jest mi po prostu smutno, że tak to się wszystko potoczyło…
Żeby skupić się na czymś innym organizuję na Instagramie LIVE’Y Z PODRÓŻNIKAMI. Od kilku tygodniu, w każdą środę i niedzielę o godz. 20:00, możecie posłuchać moich rozmów z osobami, które wyruszyły w kilku(nasto)miesięczne podróże. Parę archiwalnych wywiadów znajdziecie na naszym kanale na Youtubie.
Jak to mówią: co cię nie zabije, to cię wzmocni. Najważniejsze, że ta cała sytuacja nas nie poróżniła i dalej świetnie się dogadujemy (mimo że do wielu spraw mamy inne podejście, o charakterach nie wspominając!). Dużo ze sobą rozmawiamy i szukamy kompromisów.
Może to banalne, co teraz napiszę, ale najważniejsze, że mamy siebie. Że jesteśmy zdrowi. W dodatku mamy fantastyczną, wspierającą rodzinę i znajomych, którzy będą bawić się na naszym weselu do białego rana. Nieważne czy w czerwcu, październiku czy nawet za parę lat. Być może, z najbliższymi, będziemy świętować dwa razy (z poprawinami nawet trzy)! Los bywa przewrotny – w końcu zawsze mówiliśmy, że uwielbiamy imprezy!
Aktualizacja z 26 lipca 2020
Jesteśmy ponad miesiąc po ślubie cywilnym. Mimo zniesienia obostrzeń od początku czerwca (zgoda na wesela do 150 osób, jeśli spełnia się odpowiednie wymogi sanitarne) postanowiliśmy pobrać się 20.06.2020 w małym, kilkunastoosobowym gronie (rodzice, rodzeństwo, babcia i świadkowie). Wynajęliśmy na cały weekend dom w okolicy Czorsztyna, z widokiem na jezioro i góry, wielkim ogrodem i jacuzzi. Ślub wzięliśmy w ogrodzie w 20-minutowym oknie pogodowym. Było całkowicie inaczej, niż planowaliśmy jeszcze kilka miesięcy temu, ale baaardzo nam się podobało (naszym najbliższym również). A teraz planujemy ślub kościelny i wesele z poprawinami – mamy wielką nadzieję, że odbędzie się 3 października (jeszcze w tym roku)…
Jedno jest pewne: będzie co dzieciom, kotom albo psom opowiadać! 😉