Uwielbiam tworzyć wszelkiego rodzaju podsumowania, plany i postanowienia! Kiedy piszę tego typu tekst zawsze zaczynam od lektury artykułu z poprzedniego roku. To będzie genialny rok – czuję to! – tak brzmiała jego końcówka. Chyba nikt nie przewidział, że 2020 będzie tak nietypowy, trudny i nienormalny. Koniec końców dla mnie (dla nas) był to naprawdę wspaniały rok. Udało nam się zrealizować większość planów, szczególnie tych niepodróżniczych. Ale po kolei!
I kwartał – cisza przed burzą
2020 rok zaczęliśmy zgodnie z planem – parę tygodni po Sylwestrze spędzonym w Szczyrku, pojechaliśmy na narty i dechę na Chopok. Trafiliśmy na piękną pogodę i bardzo przyjemne warunki do uprawiania zimowych sportów.
W lutym, razem z mamą i jej koleżankami, poleciałyśmy na Sri Lankę i Malediwy. O tajemniczym “wirusie z Wuhan” dopiero zaczynało być głośno. Na lotnisku w Kolombo robiłyśmy sobie zdjęcia w maseczkach, nie spodziewając się, że niebawem będzie to niezbędny element “garderoby” w wielu miejscach na świecie… Wróciłyśmy zachwycone, wypoczęte i opalone.
Niepewność i zamieszanie zaczęły się w marcu. W ostatnim momencie odwołali nam wyjazd na narty we francuskie Alpy (mieliśmy jechać jako piloci / współorganizatorzy), a cały świat zamknął się w czterech ścianach. To wtedy napisałam tekst “Jak zostać w domu i nie zwariować” i zaczęłam cykl #GadulcowePogaduchy. Swoją drogą zachęcam do posłuchania rozmów z innymi podróżnikami na moim kanale na Youtubie albo Spotify’u.
Ślub w 2020 roku, czyli Panna Młoda w koronie
W kwietniu było ciężko. Stres, wahania nastrojów, problemy z koncentracją, zamartwianie się i pytania bez odpowiedzi. “Co to będzie? Kiedy to wszystko się skończy? Co z weselem? Z naszymi gośćmi zza granicy?”. Niekiedy byłam pełna optymizmu i z ekscytacją szukałam ślubnych inspiracji. Chwilę później chodziłam nabuzowana, całymi dniami scrollując Facebooka psiocząc przy okazji na polityków, dziennikarzy i cały świat. Więcej na ten temat pisałam w TYM TEKŚCIE.
W maju branża ślubna zjednoczyła swoje szeregi i zaczęła negocjacje z rządem. 6 czerwca weszły w życie nowe zasady – organizacja imprez rodzinnych do 150 osób była możliwa.
My już wcześniej podjęliśmy decyzję, że 20.06.2020 weźmiemy jedynie cywilny ślub plenerowy. Wynajęliśmy dom w okolicy Czorsztyna i pojechaliśmy tam na cały weekend razem z naszymi rodzicami, rodzeństwem, babcią i świadkami. W otoczeniu zielonych łąk, jeziora i gór ślubowaliśmy sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Było cudownie, spontanicznie i na chillu, choć całkiem inaczej, niż sobie wymarzyliśmy!
Nietypowa podróż poślubna – rowerem wzdłuż Bałtyku
Parę godzin po powrocie z gór siedzieliśmy w pociągu do Świnoujścia. Tym samym spełnialiśmy swoje kolejne marzenie – kilkudniowy trip rowerowy. Pokonaliśmy na jednośladach około 450 kilometrów przejeżdżając w tydzień trasę Świnoujście-Hel.
Cytując samą siebie:
Lepszej podróży poślubnej nie mogliśmy sobie wymarzyć – cudowne widoki, natura na każdym kroku, idealna pogoda, romantyczne zachody słońca (co jeden to lepszy!) i kempingowe życie, które uwielbiamy. Oczywiście były męczące momenty, był pot i trochę (mojego) narzekania, a uda dalej nas pieką, że hellll yeah. Ale było pięknie i po naszemu!
Weekendówki w Irlandii i Francji
W sierpniu spontanicznie poleciałam z koleżanką do Irlandii, a dokładniej do Cork. Zielona wyspa (a konkretnie jej południowo-zachodni kraniec) totalnie skradły nasze serca. Byłyśmy tam raptem 3 dni, ale zdążyłyśmy zapomnieć o bożym świecie i naładować w pełni akumulatory. Z przyjemnością jeszcze tam wrócę, najlepiej niejeden raz!
Tuż przed zakończeniem szkolnych wakacji dotarłyśmy z moją Siostrą do Paryż a. Pierwotnie, wypad do Disneylandu miał odbyć się w maju, ale w prawie całej Europie panował wtedy lockdown.
Spędziłyśmy cały dzień w magicznym świecie bajek, szalejąc na rollercoasterach, objadając się lodami oraz piszcząc na atrakcjach dla małych i dużych. Tym samym spełniłam kolejne marzenie z mojej listy rzeczy do zrobienia przed trzydziestką! A przy okazji pokazałam Sis swój ukochany Paryż, w którym było zaskakująco mało turystów (jeden z nielicznych plusów pandemii…).
Czas spełnić kolejne marzenie z listy “30 rzeczy do zrobienia przed 30”! 🤩
Opublikowany przez Gadulec Czwartek, 20 sierpnia 2020
Nasze 3-dniowe, wymarzone weselicho
W tak zwanym międzyczasie odebraliśmy klucze do nowego mieszkania i zaczęliśmy remont. Miałam też dwa panieńskie – pierwszy w czerwcu w Czorsztynie z najbliższymi przyjaciółkami i drugi, w większym gronie, w Poznaniu. Były kajaki, silent disco, kolacja w genialnej knajpce (Cafe La Ruina & Raj), filmiki, kolorowe szoty i dużo śmiechu. Kolejny raz uświadomiłam sobie jak fantastyczni ludzi mnie otaczają! 🙂
A potem nadszedł pierwszy weekend października i nasze 3-dniowe wesele w podróżniczym stylu na ponad 100 osób. Mieliśmy mnóstwo szczęścia, bo od 19 października imprezy rodzinne zostały zredukowane do 20 osób.
Jako dziewczynka nigdy nie marzyłam o “księżniczkowej” sukni ślubnej czy bajkowym weselu. Za to odkąd obejrzałam “Dirty Dancing” (jakieś 20 lat temu) wyobrażałam sobie, że kiedyś też zatańczę do “The time of my life” i wykonam słynny skok z ukochaną osobą. Cudownie jest spełniać dziecięce marzenia! A jeszcze cudowniej, gdy w tak ważnym momencie otaczają nas wszyscy bliscy, którzy życzą nam jak najlepiej.
I właśnie dlatego, kiedy słyszę, że wesele to marnowanie pieniędzy i czasu (a wszystko jest robione na pokaz) myślę sobie “nasze wesele było 3-dniowym melanżem pełnym radości, miłości i odjechanych momentów – wyszło jeszcze lepiej, niż sobie wymarzyliśmy, bo mamy najlepszą rodzinę i przyjaciół na świecie!” Ludzie, dajcie żyć po swojemu i nie mierzcie innych swoją miarą! A przede wszystkim róbcie to, co podpowiada Wam serducho – dotyczy wszelkich aspektów życia.
Po weselu polecieliśmy do Turcji na kilkudniowy chillout. Wypasiony hotel, kilka basenów, pyszne jedzenie, 30 stopni i nic-nie-robienie – to było nasze pierwsze wspólne all inclusive. Raczej nie będziemy powtarzać tego typu wyjazdów zbyt często, ale w tamtym momencie dokładnie tego potrzebowaliśmy.
Listopadowa ucieczka na Fuerteventurę
W listopadzie wybraliśmy się w ostatnią zagraniczną podróż w tym roku. Padło na Kanary, a dokładniej wietrzną Fuerteventurę. Spędziliśmy tam 7 beztroskich, pełnych słońca dni (z Damianem i znajomymi). Byliśmy z biurem podróży (dla bezpieczeństwa), ale wynajęliśmy samochód, więc mieliśmy bardzo dużą swobodę.
Nowe mieszkanie i adopcja Taco
W grudniu przeprowadziliśmy się do nowego mieszkanka. Wreszcie mamy miejsce na większą choinkę, szaleństwo w kuchni czy imprezki na kilkanaście osób (albo i więcej ;))! Jesteśmy z siebie dumni, bo sami malowaliśmy ściany, a Damian zaprojektował większość wnętrz.
Co więcej, pod koniec roku adoptowaliśmy szczeniaczka. Damian pewnego dnia zobaczył ogłoszenie na Facebooku – 10-tygodniowa kulka z miejsca skradła nasze serca. Chwilę później Taco był już z nami (tak, tak, geneza jego imienia wywodzi się z kuchni meksykańskiej). Śmiejemy się, że syn nam się udał – lubi podróże samochodem, tulenie przez liczne “ciotki” i “wujków” oraz długie spacery.
Wydaliśmy również drugą edycję terminarza podróżniczego. Serdecznie zachęcamy do zakupu!
Przypominamy, że to ostatni moment na zamówienie naszych eko terminarzy (oczywiście jeśli chcecie, żeby dotarły do Was…
Opublikowany przez Gadulec Środa, 16 grudnia 2020
Odwołane podróże
Żeby nie było tak kolorowo – nie zrealizowaliśmy wszystkich naszych planów. Podróż poślubna miała być na Hawajach, odpadły nam również: Wielkanoc w górach, rejs po Włoszech i Chorwacji, Maroko z Ambasadą Podróżników czy sesja poślubna na Teneryfie. Prawie wszystko przełożyliśmy na 2021 rok – mam nadzieję, że się uda!
Mimo wszystko naprawdę nie możemy narzekać na 2020 rok. Z ręką na sercu stwierdzam, że ten rok był jednym z najbardziej przełomowych, udanych i szalonych w moim życiu!
2020 rok w liczbach
- około 50 dni spędzonych w podróży,
- 8 odwiedzonych krajów: Słowacja, Sri Lanka, Malediwy, Irlandia, Francja, Czechy, Turcja, Hiszpania (w 2 byłam pierwszy raz w życiu),
- 13 lotów,
- 2 panieńskie,
- 2 śluby,
- 3-dniowe weselicho,
- 1 przeprowadzka,
- 1 adoptowany psiak,
- mnóstwo cudownych wspomnień, zdjęć i filmów!
Blogowe podsumowanie
Nie ma co ukrywać – pandemia dobiła praktycznie wszystkie blogi podróżnicze. Nie inaczej było u mnie. W dodatku nie miałam weny na tworzenie nowych treści. Ostatecznie napisałam 13 artykułów (łącznie z dzisiejszym), czyli dokładnie tyle samo ile w 2019 roku.
Gadulca odwiedziło w tym roku prawie 80 tysięcy osób (UU), czyli ponad 2 razy mniej, niż rok temu. Liczba odsłon to 142 tysiące, czyli o 191 tysięcy mniej, niż w 2019… Większość tekstów na moim blogu jest o Azji i Ameryce Środkowej, a w tym roku mało kto podróżował w te rejony, co statystyka bezlitośnie obnażyła.
Najchętniej czytanym tekstem był kwietniowy wpis pt. Panna Młoda w koronie (1718 odsłon). Kanał na Youtubie śledzi ponad 1170 osób, Facebooka ponad 7000, a Instagram ponad 9100 (największy wzrost w tym roku).
Plany na 2021 rok
Mam nadzieję, że nowy rok będzie spokojniejszy i normalniejszy. Na nic się nie nastawiam, ale cichaczem liczę na białe szaleństwo w marcu, sesję foto na Teneryfie, rejs ze znajomymi oraz road tripa po Litwie, Łotwie i Estonii (z moimi chłopakami – Damianem i Taco). I wisienka na torcie: na wrzesień / październik planuję babską wyprawę do Afryki (marzy mi się Kilimandżaro i safari).
W tak zwanym międzyczasie będziemy kończyć remont mieszkania i aranżować nasz wspaniały 30-metrowy taras (nie mogę się doczekać!). Do tego szykujemy wyjazdową imprezę na nasze trzydzieste urodziny. Mam nadzieję, że to wszystko będzie możliwe!
W nadchodzącym roku życzę Wam przede wszystkim zdrowia, bo bez niego ani rusz (co dobitnie pokazał nam 2020). Dbajcie o siebie i swoich bliskich. Pielęgnujcie relacje z rodziną i przyjaciółmi. Żyjcie odpowiedzialnie, troszcząc się o środowisko. Podróżujcie, cieszcie się chwilą, bądźcie wyrozumiali – wobec samych siebie i innych osób. Oby 2021 był dla nas wszystkich łaskawszy!