Mniej więcej rok temu spytałam Was na Instagramie i Facebooku jakie macie wspomnienia z dzieciństwem i szalonymi latami 90. Dostałam od Was mnóstwo wiadomości, na widok których nie raz uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Wreszcie postanowiłam zebrać je wszystkie w jednym miejscu. To jak? Zapraszam Was na wyjątkową wyprawę – podróż w czasie! Przeżyjmy to jeszcze raz!

PODWÓRKOWE (I NIE TYLKO) GRY I ZABAWY

Czyli co robiliśmy bez komputerów, smartfonów i innych gadżetów! Pewnie obecnym nastolatkom wydaje się to nieprawdopodobne, ale pamiętam, że za dzieciaka mnóstwo czasu spędzało się na podwórku. Place zabaw, boiska, parki – wszędzie było nas pełno. Nie wspominając o wakacjach u babci, w czasie których całe dnie spędzało się na dworze (albo na polu :P)! I to wołanie z okna: „Kingusiuuuu, chodź na obiad!”.

W co bawiliśmy się najczęściej? Królowały podchody, zabawa w chowanego, ciuciubabka (nie zapomnę jak moje koleżanki nie zdążyły mnie ostrzec, że idę prosto na betonowy płot – chyba z 2 tygodnie miałam na czole wielkiego guza!), Głupi Jaś, „krowa”, skoki przez skakankę (i z wykorzystaniem skakanki np. słynny „szczur” – pamiętacie?!). Na każdym trzepaku robiło się wisielca, przewroty w tył i przód albo udawało się parówkę. Szaleństwom na rowerze nie było końca. I oczywiście chodziło się po drzewach! Dziewczyny grały w klasy i gumę, a chłopaki (i nie tylko) w palanta. Przy większej ekipie (albo na WF-ie) robiło się rozgrywki w „Cztery Ognie” oraz tak zwane „Cegiełki Hop”. Jedyne na co trzeba było uważać to szczepionka (hasło-klucz: tylko nie w szczepionkę!).

Uwielbialiśmy również kolekcjonować różnego rodzaju „gadżety”. Kto pamięta segregatory pełne kolorowych karteczek albo naklejek? Ja Ci dam karteczkę z księżniczką, w zamian za tę z kotkiem, ok? Nieco później był szał na Pokemony, Dragon Ball i Tazosy. A wcześniej prawie każda dziewczynka marzyła o lalce Baby Born… Zbieraliśmy również karty (na przykład z piłkarzami) oraz czasopisma: osobiście miałam kilkadziesiąt segregatorów z przeróżnymi gazetami. Wally zwiedza świat (już wtedy kochałam podróże!), Kaczor Donald (komiksy i Giganty!), Wally poznaje historię świata, Supermózg, kultowe Bravo, W.I.T.C.H…. W 6 klasie nawet ubierałam się jak Hay Lin (a moje koleżanki były Will, Irmą i Taranee – tylko Cornelii nam brakowało)*.

Nie zapominajmy o pisaniu pamiętników (takich prawdziwych – papierowych!) oraz Złotych Myśli (odpowiedzi na pytania wymyślone przez znajomych ukryte w kopercie)! Do dziś mam całą kolekcję i za każdym razem jak czytam jakieś zapiski to płaczę (ze śmiechu albo wzruszenia).

img_20190728_134123

Na takim rowerku i w TAKICH okularach można podbijać świat!

TEN PIERWSZY RAZ

Żeby nie było – my też mieliśmy elektroniczne gadżety i gry komputerowe! Mario i Król Lew – to był prawdziwy hit. Później wszyscy opiekowaliśmy się zwierzątkami – oczywiście mam na myśli tamagotchi (niedawno musiałam wyjaśniać młodszej siostrze o co chodzi w piosence ….). Była też era gameboy’ów (ach te szalone spadające klocki). A potem nadszedł czas Nokii – 5110, 3210 i kultowa 3310. A jak Nokia to i gra w węża (ostatnio grałam w snake’a online – w trzy osoby – czad!) oraz dzwonki monofoniczne.

W tym miejscu koniecznie trzeba wspomnieć o początkach Internetu i „pięknym” dźwięku łączącego się modemu. Gadu-Gadu (choć jego początki przypadają na przełom XX i XXI wieku). Powiedzcie, że Wy też do dziś pamiętacie swój numer GG?


Kto nie kojarzy tego dźwięku, należy do kolejnego pokolenia!

SŁODKIEGO, MIŁEGO ŻYCIA!

Co jedliśmy i piliśmy? Po pierwsze ustalmy pewne fakty: to były czasy, kiedy trzy osoby składały się po 35 groszy żeby mieć coś za 1 zł. O dziwo, za 1 zł można było kupić mnóstwo pysznych słodyczy: oranżadę w proszku (słynna Hellena), paczuszki Vibovitu (oczywiście nikt go nie rozpuszczał – jadło się sam proszek), chrupki (szczególnie Cheetosy, Maczugi), lody (zamrożona woda owocowa w tubce albo Kaktusy) i czekotubki.

Lubowaliśmy się w gumach do żucia: Donaldy, gumy-szoki, gumy-turbo, Huba Buba, gumy z tatuażami i gumy-kulki. Rarytasem było słodkie mleczko z wesołą krową w zielono-białej tubce.

Źródło: Demotywatory

A skoro o jedzeniu mowa: wiecie, że pierwszy McDonald’s w Polsce otwarto w 1992 roku (w Warszawie)? Katowicki lokal był drugi – funkcjonuje od grudnia 1992 roku i pamiętam, że chodziliśmy tam z rodzicami tylko od „wielkiego święta”. Obchodziłam tam bodajże ósme albo dziewiąte urodziny (ach te wycieczki po chłodni…), a gdy wszystkie dziewczynki poniżej 10. roku życia miały fazę na kucyki Pony (które oczywiście były w Happy Mealu), zdobyłam II miejsce w konkursie rysowniczym. Taka była ze mnie zdolniacha!

CO LECIAŁO W TELEWIZJI?

Nie było Netflixa, HBO, a kanały dla dzieci lub nastolatków typu Cartoon Network pojawiły się dopiero pod koniec lat 90. Wszyscy wyczekiwaliśmy godziny 19:00 i Dobranocki. A tam Muminki, Tabaluga, Gumisie czy Smerfy! Później był szał na Czarodziejki z księżyca oraz bajki na Fox Kids typu Świat według Ludwiczka czy Ach, ten Andy.

Źródło: https://nightwriterka.com/najlepsze-bajki-z-lat-90-tych/

Nie zapomnijmy o teleturniejach! Lata 90. to prawdziwe hity typu Idź na całość. Wyobrażacie sobie, że gdy zaczął się ten program Chajzer Junior miał zaledwie 13 lat?!

Mieliśmy dużo szczęścia – na odtwarzacz kaset VIDEO mógł sobie pozwolić prawie każdy. Wypożyczalnie były na każdym osiedlu, a bajki Disney’a wzruszały i bawiły nawet, jak oglądało się je setny raz.

CZEGO SŁUCHALIŚMY?

Co do tego, rocznik 1991 (+/- 2 lata) jest zgodny: rządziły boys bandy typu Backstreet Boys, każdy znał Britney Spears oraz Spice Girls. A jeśli chodzi o polskie przeboje to Ich Troje ze swoim „A wszystko to, bo ciebie kocham” było bezkonkurencyjne! Cóż, nie mieliśmy wtedy zbyt wysublimowanych gustów muzycznych… 🙂

Natomiast w przedszkolu wszyscy słuchaliśmy Smerfnych Hitów i Majki Jeżowskiej. Przyznajcie się: kto jeszcze, gdy słyszy „Lemon tree”, od razu ma w głowie „bo dzieci lubią smerfy, lubią smerfy…”?!

UBRANIA I DODATKI

Nie było Instagrama i hasztagów #mybjutifulbejbigirl, ciuchy z H&M czy Zary były towarami luksusowymi, więc mamy musiały mieć fantazje przy kompletowaniu naszych strojów. Królowały dzwony i fikuśne dżinsy z brokatem (im więcej wymyślnych wzorów tym lepiej). Dziewczynki obowiązkowo nosiły rajtuzy w truskawki albo skarpety z koronkową kokardą. A po podwórku biegało się w ortalionowym dresiku.

 Pod koniec lat 90. zaczął się szał na rzeczy firmy NICI. Wszyscy chcieli mieć piórnik w zeberkę, portfel w żyrafkę albo „miziatą” maskotkę w kształcie ulubionego zwierzaka. Swoją drogą ten sklep dalej istnieje, także jeśli szukacie prezentu dla dziecka czy chrześniaka, a przy okazji chcecie powspominać stare czasy, nic nie stoi na przeszkodzie!

Aż się łezka w oku kręci, prawda? My – milenialsi, pokolenie Y – zwał jak zwał – naprawdę nie powinniśmy narzekać. Mieliśmy dużo łatwiej, niż nasi rodzice czy starsze rodzeństwo, o dziadkach nie wspominając. Załapaliśmy się na beztroskie dzieciństwo (w wolnej Polsce) bez telefonów, lajków i mediów społecznościowych, stopniowo wkraczając w erę komputerów oraz Internetu. Nie mówię, że teraz jest źle, po prostu inaczej. W końcu każde pokolenie rządzi się swoimi prawami. Ciekawe jakie wspomnienia będą miały nasze dzieciaki… 🙂

Z czym Wam kojarzą się lata 90.? Koniecznie dajcie znać!

* Pierwsze wydanie W.I.T.C.H. przypada na 2001 rok, ale nie mogłam nie wspomnieć o tym czasopiśmie!

zarezerwuj pokójrevolut bonus Jeśli przydały Wam się porady zamieszczone na Gadulcu i jesteście w trakcie planowania własnej podróży, będziemy bardzo wdzięczni za dokonanie rezerwacji przez powyższe linki. Nie martwcie się – to nie wpłynie na cenę noclegu, samochodu czy lotu, a dzięki prowizji będziemy mogli dalej rozwijać bloga. W prezencie od nas macie również 25zł przy otwarciu konta w Revolut. Dzięki! :)