Wybieracie się na objazdówkę po Rumunii? Oto plan podróży zakładający 16 dni w tym pięknym i różnorodnym kraju. Tekst podzieliłam na dwie części – w pierwszej (poniższej) opisuję road tripa po Rumunii Północnej oraz Wschodniej: Marmarosz, Bukowina, Delta Dunaju oraz Morze Czarne. W drugiej części wybierzemy się do Bukaresztu, Braszowa i okolicznych zamków, Parku Narodowego Piatra Craiului oraz przejedziemy słynne trasy – Drogę Transfogaraską oraz Transalpinę. To jak? Gotowi na podróż pełną przygód? Zaczynajmy!

DZIEŃ I – Katowice > Camp Košice (340 km)

Na objazdówkę po Rumunii wyruszyliśmy z naszym pieskiem Taco pod koniec czerwca 2021 roku. Podróż rozpoczęliśmy w piątek wieczorem stąd pierwszy nocleg na kempingu w Słowacji. Inna opcja to przejazd bezpośrednio do Rumunii np. do miejscowości Sapanta. Albo nocleg na Węgrzech (co w naszym przypadku nie było możliwe przez koronawirusa).

Camp Košice jest bardzo zadbany, psiolubny i posiada świetną infrastrukturę. Mieści się tuż przy drodze E58 co jest zarazem wadą (dość głośno) i zaletą (nie trzeba zbaczać z trasy). Na jedną noc polecamy!

DZIEŃ II – Camp Košice > Baia Mare (269 km)

Drugiego dnia dotarliśmy do miasta Baia Mare, a właściwie na Camping Noroc w małym miasteczku Săcălășeni. Fantastyczne miejsce, kochani właściciele (para francusko-rumuńska), muzyka w toaletach i sielski klimat. Polecamy w 100%!

Niech nie zwiedzie Was informacja pt. 269 kilometrów. Po pierwsze droga nie prowadzi przez autostrady, więc jedzie się dość wolno. Po drugie na granicy węgiersko-rumuńskiej staliśmy około godzinę (nasza kontrola trwała moment, ale niektóre busy sprawdzali długo i dokładnie). Po trzecia pamiętajcie o zmianie czasu – w Rumunii mamy czas wschodnioeuropejski (EEST, UTC +3), więc przy wjeździe do tego kraju “tracimy” 1h.

Ostatecznie dotarliśmy na miejsce późnym popołudniem, rozstawiliśmy namiot i pojechaliśmy do centrum Baia Mare. Jest to stolica okręgu Marmarosz o populacji ok. 140 tys. mieszkańców. Jeśli macie więcej czasu możecie odwiedzić Muzeum mineralogiczne, Muzeum Etnografii i Sztuki Ludowej czy Wieżę Stefana. My poprzestaliśmy na spacerze oraz kolacji w jednej z restauracji na starówce (wszystkie atrakcje były już zamknięte).

DZIEŃ III – Baia Mare > Sapanta > Vişeu de Sus (185 km)

Trzeci dzień upłynął nam pod znakiem drewnianych cerkwi Marmaroszu. W 1999 roku osiem z nich (te, które pochodzą z XVII i XVIII wieku) zostało wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Drewniane Cerkwie Marmaroszu - mapa
Drewniane Cerkwie Marmaroszu – mapa

Odwiedziliśmy Cerkiew Świętych Archaniołów w Șurdești z 1721 roku, cerkiew św. Mikołaja w Budești z 1643 roku oraz cerkiew Wprowadzenia Matki Bożej do Świątyni w Bârsanie z 1720 roku. UWAGA! Tak skupiliśmy się na poszukiwaniach drewnianych cerkwi, że ominęliśmy Zespół klasztorny w Bârsanie. Nie powielajcie naszego błędu, bo miejsce jest naprawdę godne odwiedzenia!

Popołudniu dotarliśmy do miejscowości Săpânța na tzw. Wesoły Cmentarz (rum. Cimitirul Vesel). Zaczął on przyjmować obecny wygląd w 1935 roku, kiedy miejscowy artysta Stan Ioan Pătraș po raz pierwszy wykonał charakterystyczny niebieski nagrobek z rymowanym epitafium. Do chwili śmierci wyrzeźbił ich kilkadziesiąt. Wszystkie utrzymane w podobnym stylu: każdy z krzyży wieńczy dwuspadowy daszek w jasnogranatowym kolorze. Co ciekawe, odcień ten zyskał nawet swój własny przydomek – albastru din Săpânța. Obecnie kontynuatorem cmentarnego dzieła S.I. Pătrașa jest Dumitru Pop Tincu. Na cmentarzu znajduje się ponad 800 nagrobków, które przyciągają turystów z całej Europy.

Do Vişeu de Sus dojechaliśmy wieczorem. Nie ma tam kempingu, więc szukaliśmy pokoju chodząc od pensjonatu do pensjonatu. Niestety nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu – pokoje były drogie, właściciele nie akceptowali piesków albo standard był naprawdę kiepski. Ostatecznie trafiliśmy do Casa “Toth din Țipțerai” – zobaczyliśmy na Bookingu, że miejsce spełnia nasze oczekiwania i ma ostatni wolny pokój. To był strzał w dziesiątkę! Spędziliśmy wieczór na przemiłej pogawędce z całą rodziną gospodarzy, którzy poczęstowali nas domową Pálinką (owocowa wódka / brandy – bardzo popularna w całej Rumunii) i opowiedzieli o okolicy.

DZIEŃ IV – Mocănița (kolejka parowa) > Cascada Cailor > Camping Vladimir (90 km)

Vişeu de Sus słynie tak naprawdę z jednej atrakcji: Mocănița. Jest to ostatnia leśna, wąskotorowa kolejka parowa na świecie. Została wybudowana w latach 30. do transportu drewna. Cała trasa liczy 43 kilometry, ale odcinek turystyczny kończy się po 21,6 kilometrach na stacji Paltin. Ponoć “mocănița” znaczy kawiarka, bo tak samo jak włoski wynalazek jest mała, głośna i niezbędna do codziennego życia. Coś w tym jest – naszemu Taco przyzwyczajenie do charakterystycznego dźwięku kolejki zajęło trochę czasu.

Cała podróż kolejką trwa około 5h. Mówiąc szczerze szkoda, że wycieczka nie jest trochę krótsza i tańsza. Owszem, Dolina Wazeru jest malownicza (cały czas jedzie się wzdłuż rzeki), ale po jakimś czasie krajobraz trochę się nudzi (sporo turystów odpływało i zasypiało – szczególnie w drodze powrotnej – po lunchu ;)). Nie wiem czy wybralibyśmy się ponownie na taką przejażdżkę (szczególnie z psem…). Ale warto przekonać się na własnej skórze – w końcu każdy ma inny gust i upodobania.

Popołudniu wybraliśmy się na 2-godzinny trekking do wodospadu Cascada Cailor w Górach Rodniańskich. Zostawiliśmy samochód na końcu ulicy Cascada w miejscowości Staţiunea Borşa. Do wodospadu, który ma około 90 metrów i jest naprawdę imponujący, szliśmy około 50 minut dobrze oznaczonym szlakiem.

Na nocleg zatrzymaliśmy się na kempingu Vladimir w miejscowości Ciocănești. Właściciel, pan Vladimir, to przemiły człowiek, który mieszka z 4 pieskami i prowadzi mały pensjonat. Mówi w kilku językach i ma do opowiedzenia mnóstwo ciekawych historii. Jeśli tylko odwiedzicie to miejsce, co polecamy z całego serca, koniecznie pozdrówcie od nas pana Vladimira!

DZIEŃ V – malowane cerkwie północnej Mołdawii > polskie wioski w Rumunii > Piatra Neamț (255 km)

Piątego dnia odwiedziliśmy perełkę Bukowiny, czyli malowane cerkwie północnej Mołdawii (w tym przypadku chodzi o krainę historyczną leżącą na granicy Rumunii, Mołdawii i Ukrainy). Osiem z nich jest wpisana na światową listę dziedzictwa UNESCO. Cerkwie pochodzą z XV oraz XVI wieku, a ich najbardziej charakterystyczną cechą są freski zewnętrzne (a nie tylko wewnętrzne jak w większości monastyrów).

Zwiedziliśmy cerkiew Zwiastowania w monastyrze Moldovița (zbudowaną w 1532 roku), cerkiew Zmartwychwstania w monastyrze Sucevița (zbudowaną w latach 1581–1584), cerkiew Zaśnięcia Bogurodzicy w monastyrze Humor (z 1530 roku) oraz najsłynniejszą cerkiew św. Jerzego w monastyrze Voroneț (z 1488 roku).

Bukowina to także polskie wioski takie jak Kaczyka, Nowy Sołoniec czy Plesza. Górnicy z Bochni (wraz z rodzinami) zostali tu sprowadzeni pod koniec XVIII wieku wraz z otwarciem kopalni soli w Kaczyce.

Nie spotkaliśmy naszych rodaków (jedynie minęliśmy Dom Polski i Bazylikę w Kaczyce oraz cmentarz i kościół z polskimi napisami w Nowym Sołońcu), ale wstąpiliśmy do kopalni soli. Nie nastawiajcie się na drugą Wieliczkę – ta kopalnia jest duuużo mniejsza i skromniejsza. Jednak warto ją odwiedzić, chociażby po to, żeby zagrać w nogę kilkadziesiąt metrów pod ziemią.

Nocowaliśmy na małym polu namiotowym Pensiunea Octogon na obrzeżach miasta Piatra Neamt (jest tam również hotel). Wszystko po to, żeby kolejnego dnia mieć bliżej do Delty Dunaju. Miejsce polecamy – głównie ze względu na lokalizację, przemiłych właścicieli oraz basen.

DZIEŃ VI – Piatra Neamț > Murighiol (370 km)

Praktycznie cały dzień spędziliśmy w drodze, bo przejechanie niecałych 400 kilometrów zajęło nam 7 godzin (z kempingu wyjechaliśmy koło południa, bo nigdzie nam się nie spieszyło).

Zdecydowaliśmy się nocować w Murighiol, ponieważ Tulcza okazała się sporym i niezbyt ładnym miastem (jak na Deltę Dunaju). I słusznie, bo przypadkiem trafiliśmy do Cazare Lacul Violet. Widok na jezioro, urocze słomiane chatki, praktycznie nowy pokój z klimatyzacją, prywatną łazienką i ekspresem do kawy. I praktycznie cały ośrodek tylko dla nas. Cisza, spokój i pełen chill. Nie mogło być lepiej!

DZIEŃ VII – chillout w Murighiol

Przyszedł czas na odpoczynek i słodkie nicnierobienie. Tak właśnie wyglądał siódmy dzień naszej podróży. Książka, piwko, bliskość natury i totalna błogość.

Na obiad wybraliśmy się do Manu BBQ (polecamy zupy rybne!), gdzie spotkaliśmy innych turystów z Polski. Od słowa do słowa umówiliśmy się na wieczorne spotkanie (pozdrowienia dla całej rodzinki!) oraz wspólny rejs po Dunaju kolejnego dnia. W końcu wiadomo, że większa grupa = niższa cena.

DZIEŃ VIII – Delta Dunaju > Mamaja (145 km)

Delta Dunaju to jedno z moich ulubionych miejsc w Rumunii. To druga (po Wołdze) największa delta w Europie – ma powierzchnię 3446 km². Latem miliony ptaków przylatuje tu z odległych zakątków naszej planety (Europa, Azja, Afryka, Morze Śródziemne), ponieważ mają tu tereny lęgowe.

Wybraliśmy 3-godzinny rejs po 5 jeziorach. Pływaliśmy kanałami, mijaliśmy wioski, do których można dotrzeć tylko łódką, podziwialiśmy ptaki (występuje tu ponad 300 gatunków ptaków!) i napawaliśmy się pięknem przyrody. Następnym razem z chęcią wybierzemy drugą opcję, czyli całodniowy rejs, w czasie którego dociera się do miejsca, w którym Dunaj łączy się z Morzem Czarnym.

Następnie spakowaliśmy manatki i pojechaliśmy do nadmorskiego kurortu Mamaja. Zatrzymaliśmy się na wielkim kempingu Holidays, a obiadokolację zjedliśmy w greckiej tawernie Nikos. Restaurację polecamy, ale samej Mamai nie bardzo. Wielkie hotele tuż nad wodą, dużo betonu, fancy bary, kluby i knajpy, straszna drożyzna. Czyli totalnie nie nasze klimaty

DZIEŃ IX – Mamaja > Vama Veche (70 km)

Postanowiliśmy nie zostawać w Mamai i sprawdzić polecaną przez sporo osób miejscowość Vama Veche. Był to strzał w dziesiątkę! Namioty na plaży, dużo hipisów, niska zabudowa, ludzie chodzący boso po miasteczku i średnia wieku ~25. My czujemy się jak wieczni 18-latkowie, więc szybciutko odnaleźliśmy się w Vama Veche 😉

Tylko uważajcie – w weekend było bardzo dużo osób i mieliśmy problem ze znalezieniem miejsca na kempingu (!). Na szczęście udało się i zatrzymaliśmy się w klimatycznym Cazare Camping “La Rulote”.

DZIEŃ X – Vama Veche > Bukareszt (265 km)

Większość dnia spędziliśmy na plaży w Vama Veche. Po obiedzie w restauracji Cherhana (bez szału) spakowaliśmy cały sprzęt i pojechaliśmy do stolicy (wreszcie autostradą!).

O pobycie w Bukareszcie oraz podróży przez centralną Rumunię opowiem Wam w kolejnym wpisie.

Objazdówka po Rumunii – informacje praktyczne (1 RON = 0,93 PLN)

  • Camp Košice na Słowacji – 20 EUR,
  • ceny kempingów w Rumunii (2 osoby, 1 namiot, samochód i pies) – od 40 (Vladimir) do 120 RON (Vama Veche),
  • pokój z prywatną łazienką w Viseu de Sus – 120 RON,
  • pokój z klimatyzacją i prywatną łazienką w Murighiol (Cazare Lacul Violet) – 170 RON,
  • wstęp do cerkwi (od zera do 15 RON),
  • bilet na przejazd Mocănițą (5-godzinna wycieczka z Viseu de Sus i z powrotem) – 75 RON,
  • wstęp do kopalni soli w Kaczyce – 15 RON,
  • 3-godzinny rejs po Delcie Dunaju – 70 RON od osoby (byliśmy grupą łączoną 6 dorosłych + 2 dzieci, jeśli chcielibyśmy wynająć łódkę tylko dla naszej dwójki trzeba by liczyć około 300 RON),
  • posiłek w restauracji dla 2 osób (jednodaniowy obiad i napoje) – średnio 50-80 RON (tylko w Mamai zapłaciliśmy duuużo więcej, ale było warto).

MAPA – objazdówka po Rumunii – część I

Kempingi w Rumunii – MAPA

Mapa kempingów w Rumunii

Byliście kiedyś w Rumunii? Jak Wam się podobało? Jeśli macie jakieś porady dla osób wybierających się w objazdówkę po Rumunii koniecznie dajcie znać w komentarzu!

zarezerwuj pokójrevolut bonus Jeśli przydały Wam się porady zamieszczone na Gadulcu i jesteście w trakcie planowania własnej podróży, będziemy bardzo wdzięczni za dokonanie rezerwacji przez powyższe linki. Nie martwcie się – to nie wpłynie na cenę noclegu, samochodu czy lotu, a dzięki prowizji będziemy mogli dalej rozwijać bloga. W prezencie od nas macie również 25zł przy otwarciu konta w Revolut. Dzięki! :)