Uwielbiam pisać podsumowania! Kalkulować, analizować i przeżywać te wszystkie piękne chwile raz jeszcze! Co najlepsze, kolejny raz, z ręką na sercu, mogę napisać, że to był NAPRAWDĘ CUDOWNY ROK! Pełen podróży, sukcesów, zmian i… miłości! Zaczął się wybuchowo, bo Sylwestra 2017 spędzaliśmy na gwatemalskim wulkanie Acatenango, a potem było coraz ciekawiej! Oto podsumowanie 2018 roku i moje noworoczne postanowienia!
ZARĘCZYNY W GWATEMALI
Zdecydowanie najważniejsze wydarzenie w minionym roku! Pod koniec stycznia, nad przepięknym jeziorem Atitlán, z widokiem na 3 wulkany i zachodzące słońce, Damian spytał mnie czy chcę spędzić z nim resztę życia. Było cudownie, romantycznie i po naszemu! Bez przepychu, eleganckich sukienek i wytwornych kolacji. Co najlepsze, można powiedzieć, że Damian oświadczał mi się… 2 dni! Z resztą pisałam o tym we wpisie o oryginalnych miejscach na zaręczyny.
POWRÓT Z 7-MIESIĘCZNEJ PODRÓŻY
Pod koniec marca wróciliśmy z wyprawy po Kanadzie i Ameryce Środkowej. Gdy w styczniu kupiliśmy bilety powrotne do Polski zrobiło się dziwnie. Tęsknota, rozdrażnienie, coraz mniej frajdy z odwiedzanych miejsc. Pomogły nam współprace z hotelami (szczegóły TUTAJ), w czasie których zatrzymywaliśmy się na kilka dni w jednym miejscu i spaliśmy w warunkach dużo lepszych, niż zazwyczaj. Dzięki temu naładowaliśmy baterie i mogliśmy ruszać dalej. Kolejnym urozmaiceniem był ostatni etap naszej podróży, czyli Panama, którą zwiedzaliśmy razem z moją mamą i jej przyjaciółką.
Na blogu znajdziecie tekst, w którym podsumowałam naszego 7-miesięcznego tripa, więc nie ma sensu się powtarzać. Na pewno warto podkreślić, że taki dłuższy wyjazd to nie tylko same ochy i achy czy cukierkowe zdjęcia na Instagramie. To także zmęczenie, tęsknota za bliskimi, kombinowanie, codzienne dźwiganie plecaka i martwienie się o nocleg na kolejny dzień. Oczywiście nie zmienia to faktu, że warto wybrać się w taką podróż, bo zalet jest duuużo więcej, niż wad.
Powrót do rzeczywistości nie był zbyt brutalny – Wielkanoc, załatwianie różnego rodzaju formalności, a zaraz potem Auto Stop Race, czyli majówka w południowych Włoszech i rejs po Chorwacji. Kwiecień i maj zleciały w mgnieniu oka, a już na początku czerwca czekały nas kolejne zmiany…
PRZEPROWADZKA NA ISLANDIĘ
W 2018 roku aż 4,5 miesiąca spędziliśmy na Islandii (Damian został 2 tygodnie dłużej). Pod koniec kwietnia okazało się, że nie mamy pracy, którą znaleźliśmy w styczniu. Zostaliśmy na lodzie, a nasza emigracja zarobkowa stanęła pod dużym znakiem zapytania. Bilety lotnicze mieliśmy już zakupione, więc stwierdziliśmy, że najwyżej pojedziemy w kilkudniową podróż i wrócimy do Polski. Na szczęście los nam sprzyjał i w połowie maja znaleźliśmy pracę w Thor Guesthouse w centrum Reykjavíku. Facebook to jednak fajna rzecz 🙂
Jeśli jesteście zainteresowani pracą sezonową na Islandii przeczytajcie ten tekst albo obejrzyjcie poniższy filmik:
Pracowaliśmy 5 lub 7 dni w tygodniu: przede wszystkim sprzątaliśmy pokoje, robiliśmy tony prania i dbaliśmy o czystość wspólnych pomieszczeń (kuchnie, łazienki). Dodatkowo obsługiwaliśmy gości – odpowiadaliśmy na pytania, sugerowaliśmy jakie miejsca mogą zobaczyć, odbieraliśmy telefony, gdy menadżer był niedostępny i otwieraliśmy drzwi w środku nocy, gdy ktoś zapomniał kodu.
Mieszkaliśmy w tym samym budynku, więc nie traciliśmy czasu na dojazdy do pracy. Generalnie, chyba pierwszy raz w życiu, mieliśmy dużo czasu. Tak dużo, że pod koniec sierpnia znaleźliśmy dodatkową robotę i wieczorami dorabialiśmy w burgerowni. Staraliśmy się żyć oszczędnie, żeby przywieźć do Polski jak najwięcej pieniędzy. Oczywiście bez przesady – kilka razy pojechaliśmy na parodniowe wycieczki, bo Islandia jest tak piękna, że żal byłoby jej nie zobaczyć! Szczegółowe relacje znajdziecie na naszym kanale – zachęcamy do obejrzenia tych kilku filmików, bo jest na czym zawiesić oko (i bynajmniej nie mam na myśli nas :D).
Islandzkie krajobrazy zachwycają. Wodospady, zwierzęta, Góry Tęczowe, gejzery, gorące źródła, lodowce – miłośnicy natury czują się tam jak w raju. Jednak po ponad 4 miesiącach śmiało mogę stwierdzić, że nie jest to kraj dla mnie. Z przyjemnością wrócę tam niejeden raz, by zobaczyć nowe miejsca (np. Fiordy Zachodnie czy północno-wschodnią część wyspy), ale nie chciałabym mieszkać w Krainie Lodu i Ognia na stałe. Za zimno, za daleko, zbyt wietrznie i troszkę… za nudno. Chyba jednak płynie we mnie latynoska krew!
Ważnym momentem naszego “islandzkiego” życia był niespodziewany powrót do Polski (w moim przypadku nawet dwa powroty). Tak to jest, jak ma się szaloną przyjaciółkę, która postanawia zorganizować ślub i wesele w 2 miesiące, a przy okazji prosi cię o bycie świadkową. Zarówno na panieńskim, jak i na weselu, bawiliśmy się wyśmienicie, także kolejny raz okazało się, że spontaniczność to świetna sprawa!
WŁASNY KĄT I PRZEPROWADZKA
Jesienią przeprowadziliśmy się do Katowic do moich rodziców, bo w naszym mieszkanku wciąż trwał remont. W listopadzie biegaliśmy między Ikeą, Castoramą, a Leroy Merlin i poznaliśmy duuużo sklepów internetowych ze sprzętem AGD. Wykończeniem zajęliśmy się sami: składaliśmy szafki, malowaliśmy schody i blaty, a Damian własnoręcznie zmontował i powiesił wszystkie meble (z małą pomocą tatą i znajomych). Do kawalerki przenieśliśmy się dopiero w połowie grudnia, bo udało nam się ją wynająć na czas Szczytu Klimatycznego.
Dalej jesteśmy na etapie dopieszczania naszych “czterech ścian”, ale to już ostatnia prosta. Dwie, a nawet trzy, parapetówki za nami 😉 Podróże są wspaniałe, ale bardzo się cieszymy, że wreszcie mamy swoje miejsce na ziemi. Jednak nie ma to jak własny kąt, do którego wraca się z uśmiechem z najdalszych zakątków świata!
DOTACJE, BIZNESY I INNE BAJERY
W tak zwanym międzyczasie zaczęłam starać się o dofinansowanie z Powiatowego Urzędu Pracy (a tak naprawdę z Unii Europejskiej). Liczne wizyty w urzędzie, mnóstwo formalności, wniosek na kilkadziesiąt stron. Była to dla mnie nowość, ale udało się! W grudniu okazało się, że moje podanie zostało rozpatrzone pozytywnie i otrzymam całkiem sporą sumę na podjęcie własnej działalności gospodarczej. W ten sposób, dokładnie 2 stycznia 2019 roku stałam się właścicielką firmy Kinga Bielejec Copy & Travel. Czym się będę zajmować? W wielkim skrócie: copywritingiem, public relations, brandingiem, planowaniem i pilotowaniem wyjazdów, fotografią oraz blogowaniem. Obecnie na część etatu pracuję w Grupie Infomax – rodzinnej agencji reklamowej. Dotację przeznaczę przede wszystkim na lepszy sprzęt fotograficzny, nowego laptopa, urządzenie biura i marketing. Jeśli macie jakiekolwiek pytania w tym temacie piszcie śmiało na Facebooku czy mailu (kontakt@gadulec.pl).
2018 ROK W LICZBACH
- ponad 250 dni poza Polską,
- w tym ok. 120 dni w podróży
- oraz 135 dni na Islandii,
- 11 zwiedzonych krajów: Gwatemala, Honduras, Salwador, Nikaragua, Kostaryka, Panama, Czechy, Włochy, Chorwacja, Islandia, Cypr (w tym 8 po raz pierwszy) plus kilka państw odwiedzonych przejazdem,
- 11 lotów,
- 1 wesele (na którym byłam świadkową – pierwszy raz w życiu!),
- 1 pozytywnie rozpatrzony wniosek,
- 1 bardzo ważne “tak”,
- do tego niezliczona liczba przygód, tysiące zdjęć i filmów, setki wspomnień oraz dziesiątki poznanych osób!
BLOGOWE PODSUMOWANIE
Paradoksalnie, dużo czasu spędzonego w podróży nie przełożyło się na liczbę tekstów na Gadulcu. Wręcz przeciwnie: podobnie jak w poprzednim roku, wojaże i inne istotne sprawy pochłonęły mnie tak bardzo, że blogowanie zeszło na dalszy plan.
W 2018 roku napisałam 36 artykułów, czyli o 2 więcej, niż w 2017.
Gadulca odwiedziło ponad 162.000 unikalnych użytkowników, czyli o 47 tysięcy więcej, niż w poprzednim roku.
Liczba odsłon to prawie 300.000 (77 tys. więcej!).
3 najchętniej czytane teksty to:
- Kantor Alior vs. Revolut (najlepsze konto walutowe dla podróżników) – 8.113 odsłon
- Oryginalne miejsca na zaręczyny – 5.395 odsłon
- Kuba na własną rękę (plan wyjazdu) – 4.979 odsłon
Najwięcej komentarzy (tzn. 39) zostawiliście pod wpisami o zaręczynach oraz jednym z najważniejszych, jaki kiedykolwiek powstał na blogu: 7 grzechów podróżnika, które popełniłam.
Nasz Youtube’owy kanał rozwija się powoli, ale stabilnie. Obecnie subskrybuje go 761 osób (w rok przybyło prawie 500). Fanpage na Fejsiku śledzi ponad 6650 osób (przybyło ponad 1500 fanów), a Instagram ponad 5800 (przybyło ponad 2000).
Warto dodać, że po powrocie z Islandii trzykrotnie opowiadałam o moim ukochanym Meksyku – 2 razy sama (w Bełchatowie i Katowicach), a raz z Damianem (we Wrocławiu). Zapowiada się, że w 2019 roku będzie więcej prelekcji, także bądźcie czujni!
NOWOROCZNE POSTANOWIENIA
Nie jest ich za dużo, ale są konkretne i całkiem realne (mam nadzieję):
- ćwiczyć min. 2-3 razy w tygodniu (na razie mam Multisporta na najbliższe 3 miesiące, byłam raz na fitnessie i mam zakwasy od kilku dni, więc to całkiem niezły początek!),
- zadbać o swój głos, wzrok i zęby (w końcu zdrowie jest najważniejsze),
- przebiec półmaraton,
- czytać co najmniej 2-3 książki miesięcznie,
- być częściej offline (min. 2 dni w miesiącu),
- zaplanować epickie, 2-dniowe wesele,
- rozwinąć się zawodowo, zarówno pod kątem własnej działalności, jak i pracy w Grupie Infomax,
- być bardziej eko (ograniczyć do minimum zużywanie plastiku, uświadamiać innych, jeść mniej mięsa itd.),
- postawić stopę na nowym kontynencie (już nawet mam pomysł dokąd dokładnie, ale nie chcę zapeszać, więc na razie nic Wam nie zdradzę :)),
- zwiedzić nieznane zakątki Polski,
- codziennie się uśmiechać, pomagać innym i pielęgnować relacje z bliskimi!
TO BYŁ DOBRY ROK!
2018 rok był pełen pięknych chwil. Zaczął się niezwyczajnie: w gwatemalskich górach, z kubkiem czekolady na gorąco w dłoni z wybuchającym Fuego w tle. Nigdy nie zapomnę wschodu słońca, który podziwialiśmy na szczycie wulkanu Acatenango 1-go stycznia. Oraz zachodu, w czasie którego padło jedno z najważniejszych tak w moim życiu. I ogniska na gwatemalskiej plaży, przy którym siedzieliśmy do nocy ze znajomymi Polakami. Lindy, która uczyła nas hiszpańskiego. Francuskiej pary, która prowadzi ekskluzywny guesthouse w Kostaryce. I Kanadyjczyka, który od kilkunastu lat mieszka w dżungli i prowadzi tam jeden z dziwniejszych (i fajniejszych) hosteli, w jakim spałam…
Rajskich wysp San Blas, na których zapomniałam o istnieniu telefonu komórkowego i godzinami plotkowałam z mamą, Iwonką i Damianem. 10 edycji Auto Stop Race i naszej wesołej, 27-osobowej, busowej ekipy. Fantastycznego rejsu katamaranem po Chorwacji. Przemiłego menadżera, dla którego pracowaliśmy na Islandii. Fiordów, lodowców i widoków nie z tej ziemi na islandzkiej ziemi. Wiatru, tak silnego, że nie dałam rady jechać rowerem. Wesela przyjaciółki, którą znam od ponad 14 lat. Pierwszej nocy we własnym mieszkaniu. Radości po otrzymaniu pozytywnej odpowiedzi z Urzędu Pracy. Ośnieżonych i oblodzonych bieszczadzkich lasów i Chatki Puchatka. Sylwestra spędzonego w gronie ludzi, których cenię i uwielbiam.
Życzę nam wszystkim, aby 2019 był równie udany, a nawet lepszy! A przede wszystkim dużo zdrowia, miłości, podróży i wiary w siebie. Róbmy to, co kochamy i nie bójmy się ryzyka. Tylko pamiętajmy, co jest w tym wszystkim najważniejsze… Jak to mawia moja dobra znajoma: co jest w życiu ważne? Żeby widzieć dobro! I tego się trzymajmy!
Jakie są Wasze noworoczne postanowienia? Lubicie robić tego rodzaju podsumowania?
…
Podobał Wam się wpis? Bądźcie na bieżąco, śledząc gadulcowego FANPAGE’A oraz INSTAGRAM. Zachęcam również do zapisania się do NEWSLETTERA (co 2-3 tygodnie wysyłam osobiste listy, z niepublikowanymi wcześniej informacjami i zdjęciami), subskrybowania naszego KANAŁU NA YOUTUBE oraz pozostawienia komentarza pod wpisem. To bardzo mobilizuje do dalszej pracy nad blogiem. Z góry dziękuję!